Zlecenie 02
- A panienki gdzie się wybierają? –zapytał.
- Koleżanka źle się poczuła i kazano mi z nią wyjść, aby pooddychała świeżym powietrzem – oznajmiłam z udawanym przejęcem.
Ochroniarz spojrzał na nas jeszcze raz i pozwolił nam wyjść. Przed wyjściem czekał już na nas w samochodzie Jansson. Otworzyłam drzwi auta i na tylnym siedzeniu położyłam córkę klienta, sama zaś usiadłam z przodu, obok kierowcy.
- Jedź prosto na Plac Senacki – wydałam polecenie Janssonowi.
Minęliśmy kilka krętych uliczek i już byliśmy na miejscu. Tu właśnie miał przybyć klient, aby odebrać swoją córkę.
22:29
Spojrzałam na zegarek. Pozostała mu minuta. I wtedy ktoś zapukał w szybę. Był to ojciec Claudii.
- Zadanie wykonane, Saari nie żyje a Claudia leży na tylnym siedzeniu – oznajmiłam.
- Dziękuję – odpowiedział ze łzami w oczach. Chciał mnie uściskać, ale dałam mu wyraźny sygnał, aby tego nie robił.
Podał mi walizkę, którą trzymał w ręku. Otworzyłam. Dokładnie tak jak się umawialiśmy- 600 000$. Wyjęłam z walizki 100 000$ i dałam je Janssonowi. Był zaskoczony, ponieważ miał dostać mniejszą sumkę. Uśmiechnęłam się i wyszłam bez pożegnania z samochodu. Szłam prosto, lecz w pewnym momencie odwróciłam się za siebie. Ujrzałam Janssona, który pomagał klientowi przenieść córkę do jego samochodu. Ojciec płakał z radości, że odzyskał córką. Osiemnastolatka mimo, że była pod wpływem narkotyków rozpoznała ojca i uśmiechnęła się, z jej oczu popłynęły łzy szczęścia. Włożyłam rękę do kieszeni i wyczułam w niej małą karteczkę. Wyjęłam ją. Na karteczce był numer telefonu z podpisem:” Magnus Jansson”. W tym momencie spojrzałam ponownie w stronę samochodu. Jansson patrzył na mnie uśmiechając się. Nie odwzajemniłam uśmiechu, odwróciłam się i dalej szłam przed siebie…