Zmartwychwstanie.
Czyż wiem kiedy odejdę, albo inaczej, kiedy zabierze me ciało zimna ziemia, aby powstać z popiołu?
Pewnie nie, ale wiem jedno umarłem, aby zmartwychwstać, wiem to na pewno, ponieważ żyłem życiem, w którym me istnienie było niczym łajno, bo przecież byłem próżny, wpatrzony w ziemię obiecaną, która miała stać się spełnieniem wieczności, tym życiem grzesznika. Lecz kiedy wspominam kim byłem, z jaką powagą pożerałem swoje życie łapczywie biorąc wszystko i niszcząc zarazem to teraz rozumiem dlaczego. Ponieważ kochać chciałem, ale kochać naprawdę… Tak zabijałem próżnię tych dni, miesięcy jak i lat umierając przy świadkach, trując się ochłapem wiarygodności, ponieważ umarłem za życia nie raz, a to po to, aby zmartwychwstać, aby być świadkiem własnej śmierci. I tak też się stało: umarłem, śniąc w agonalnym letargu, po to by teraz żyć w tym samym ciele lecz z innym duchem, ponieważ tamten zasłużył na piekło!
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora