Zęby doktora Karola
Ubryzgany sokiem, kremem, z poharataną twarzą i wyplutymi płucamy mógłby jeszcze liczyć na wyrozumiałość asystenta. Chłopak widywał go w gorszym stanie, a nawet gdyby nie to jego poprzednik, przed udaniem się na zaawansowane leczenie psychiatryczne, zdołał to i owo opowiedzieć. Początkowo historie te wydawały się bajdurzeniem wariata, ale już pierwszy dzień w pracy, kiedy Kreol wpadł do gabinetu z dżemem na marynarce, pomrukując bajkę o Czerwonym Kapturku. W każdym razie, sok, krem, zadrapania, dychawica, stanowiła tylko kolejną kombinację fanaberii. Nawet muchy, bezskutecznie odganiane, formując się na podobieństwo kuli wokół zapachu słodyczy, nie okazywały się szczególnie odstręczające. Ale już faktu spóźnienia się o pół-torej godziny przemilczeć się nie dało.
– Doktorze, nie mam sił do pana – burknął młodzieniec. – Musiałem zaczynać pracę sam, świecić oczami i zmyślać co aby pana nie kompromitować, bo tu przecież ludzie siedzą którzy pana znają, to można byłoby trochę o image zadbać, pan wie chyba że się dopiero uczę, nakierowania ze strony fachowca potrzebuję żeby zadu przypadkiem nie dać, a tu jednemu musiałem rozborować cały dolny rząd i zalać wapnem zanim doszedłem do tego, gdzie jest czwórka. Chodź pan i się przebieraj, bo wizyta umówiona.
Jak na komednę drzwi gabinetu nieśmiało skrzypneły i do środka przytrzęsła się młoda blondynka, na oko poniżej dwudziestu lat, nerwowo miętosząc popielaty beret i napominając o jednym ubytku, bijąc przy tym rekord w przeplataniu zdania różnorakimi „przepraszambardzoale” tudzież „jeżelitylkonieprzeszkadzam” albo „oiletylkojestmożliwość”. Jej zachowanie niepokoiło doktora od samego początku. Ułożyła się na fotelu w sposób przepraszamżedycham, nogi na wprost, ciało w tył, japa rozwarta i przegląd. Kreola uderzyła analogia zębów nad ranem i zębów dziewczęcych. Ten mur, rozpadlina pokryta skałami, w którą celowała rakieta dłoni w białej rękawiczce, jeden haps a zaraz mielibyśmy barwy narodowe i rosiczkowatość w jednym.
– O nie! – wrzasnął stary, rzuciwszy o ścianę przyrządy. – Cwaniaki biłgorajskie
i bulwiarze gruzińscy, na moim terenie mnie chcieli dorwać!