Żadnych ciastek
Z Witkowa jednak wróciłem w lepszym stanie, a wieczorem poszedłem do świątyni w Borówcu. Była jedna trzecia kościoła, nie więcej. Proboszcz jest nie tylko miłym kumplem, jak teraz robią kapłani, ale ma swoje zasady, których się trzyma i dzięki temu parafia kwitnie. Są tu nawet relikwie tego młodego Włocha, Carlo Acutisa zdaje się, który mówił, że "Eucharystia jest autostradą do nieba". Do tej pory autostrady filmowe kojarzyły się dokładnie przeciwnie. On to schrystianizował i spopularyzował. W Internecie wchodził tylko na strony o tematyce katolickiej, religijnej, duchowej. Poza tym był normalnym nastolatkiem, robił sport, grał i zmarł na jakąś ciężką chorobę. Troszczymy się o wiele, a trzeba mało, albo tylko jednego. Mniej znaczy więcej. Niestety, wciąż idziemy na ilość, nie jakość i wszystkiego naraz chcemy, i wszystko bierzemy, bierzemy, co się da. Nie można mieć wszystkiego, być wszędzie, być wszystkim, nie da się. Z tego wychodzi wielkie nic. Małe rzeczy, lokalne opowieści są stokroć bardziej ciekawe niż ten cały globalizm, z którym skończyłem. Myślimy lokalnie, a chcemy działać globalnie, a trzeba myśleć globalnie, ale działać lokalnie. Wiecie, turystyka religijna, która nie ma nic wspólnego z tradycyjnymi pielgrzymkami i jeszcze dawniejszymi peregrynacjami i sacrobiznes mają się dobrze. W krakowskim kościele, największym przy Rynku Głównym, w bazylice Mariackiej wprost nie da się modlić. Tłumy, trochę jak w Wenecji u świętego Marka albo w katedrze w Chartres, zniszczyły ciszę, skupienie, kontemplację. Wszechobecny ruch, niepokój psychoruchowy, gadatliwość, zacieranie granicy między sanctum a profanum, wdzieranie się "świata tego" i mieszanie z "tamtym" - to bardzo niebezpieczne, nawet dla życia doczesnego i świeckiego procesy, może automatyczne, ale raczej sterowane. Nie można mieć super życia tu i tam. Wybór należał do mnie. I wybrałem. Dziś już wybrałem. Na zawsze. Lecz raz dokonawszy wyboru, niemal codziennie wybierać będę musiał, parafrazując zdaje się Lechonia. W każdym razie ta sobota była i trudna i owocna. Wróciłem do domu spokojniejszy. Nauczyłem się wiele. Trzeba mało, a może tylko jednego. Czym ono jest? Właśnie.
***