Wyprawa Alkonautów
Placyk. Słoneczne, piątkowe popołudnie. Ławeczki okupowane przez kilkuosobową grupę
zajadłych przeciwników wysokiego stężenia krwi we krwi.
-Kurwa. Dzisiaj półmetek. Przejebane w chuj.
Poziom elokwencji Pandy nie zostawiał złudzeń. Niewybredne słownictwo, jakim się
posługiwał, niewątpliwie dodawało mu męskości. Mimo to klecone przez niego
zdania złożone już po krótkiej chwili stawały się dla słuchacza męczące. Nie
miał daru przyciągania ludzi, może to po części także wina jego nieco
specyficznych zainteresowań, a potrafił rozmawiać tylko o nich. Kurwa ustawki,
kurwa strzelanki i...to by było kurwa na tyle.
-Mnie sie podoba. Full lansik, może laski polecą na moje nowe sznurówki, heh.
Niewątpliwie Skryba jarał się piątkową imprezą. Były 3 tygodnie po półmetku zaprzyjaźnionej
szkoły. Ostatnią rzeczą jaką pamiętał było to, że wynosił go ochroniarz. Nie
pamiętał czy dobrze się wyszumiał, a że takie imprezy są 1-2 razy na rok, to
nie ma się co dziwić, że kolejnej wyczekiwał z utęsknieniem.
-Heh, panowie, ujaramy się jak świnie.
Dziadu bardziej niż imprezą podniecony był wizją spalenia końskiej ilości stuffu. To
podobno zdrowsze od alkoholu, a poza tym nie ma ryzyka, że do środka nie
wpuszczą, bo po tym się nie będzie zataczać. Dziadu trochę żałuje, że nie będą
w środku puszczać Joy Division albo Pink Floydów. Cóż, Chylińska też ostatnio
ma fajne piosenki.
-Co tam? Rubeus potrafił rozłożyć towarzystwo na łopatki. W swojej naturze był dosyć sympatyczną
istotą, zapraszaną wszędzie przez każdego. Był także postacią strategiczną bo
ze względu na swoją posturę potrafił, po pierwsze, wszędzie kupić ambrozję dla
całej imprezy, a po drugie wyglądał groźnie dla potencjalnych napastników. Z
tego też powodu wielkim bólem dla całego towarzystwa była jego deklaracja, że
na półmetek nie idzie. Mama mu nie pozwoliła.
-Nic. Masz ognia?
Szybki niszczył swoje płuca już chyba od podstawówki. Był i jest sprawcą potężnej mgły
w szkolnej toalecie na niemal każdej przerwie. Oprócz tego znał każdego i
wszędzie miał kuzynów, co sprawiało, że chodzenie z nim po wątpliwych lokalach,
na przykład takich, w jakim odbyć się miała dzisiejsza impreza, stawało się
bezpieczniejsze.
-A co tam poza tym? – Rubeus niewątpliwie był bardzo zakłopotany samopoczuciem swoich
towarzyszy.
-Kurwa nic kurwa. – odpowiedział poirytowany nadopiekuńczością kolegi Panda.
-Panowie, siedzimy tu w pięciu i pragnę zauważyć, że żaden z nas nie ma szczególnego
powodzenia u płci przeciwnej. – ambitnie zaczął Dziadu.
-No. Chujowo w chuj. – Panda nie pozostawił wątpliwości, że obecna sytuacja jest dla
niego niewygodna.
-Dlatego też dzisiaj mamy niepowtarzalną szansę odmienić ten stan rzeczy. Mimo tego, że
to głupie disco, to będzie tam sporo osób od nas ze szkoły. Może sobie kogoś
zapoznamy?
-Renata wygląda dziś bardzo kobieco – stwierdził Szybki oglądając swą dłoń.
-O kurwix, jaki tekst! Haha, muszę to zapisać – Skryba uczynił to, co sprawiało mu
wyjątkową satysfakcję – archiwizował wszelkie warte zapamiętania teksty swoich
znajomych. Zdarzyło mu się je nawet opublikować na jego marnym blogasku jako
dodatek do relacji z wakacyjnego wyjazdu. Tylko on się śmiał z tych tekstów.
-Dziadu, kurwa, co ty wkręcasz kupe w czoło, myślisz, że przeżyjemy cudowną kurwa odmianę
i będziemy kurwa rwać lachony? Patrz kurwa na moją mordę i sobie odpowiedz. –
Panda nie wierzył w siebie.
-Co tam?
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora