Wojsko carskie
– Ile już Wami dowodzę? – zapytał głośno swoich ludzi.
– Niecałe dwa miesiące, Panie Kapitanie! – odpowiedzieli wszyscy zgodnie.
– Już prawie dwa miesiące walczymy razem – mówił dowódca – , a Wy znów mnie zaskoczyliście – Przystanął frontem do żołnierzy – Wzięliśmy szturmem rosyjski obóz wraz z czterdziestoma moskiewskimi żołnierzami i zwyciężyliśmy! Na liczbę trzydziestu trzech zabitych i siedmiu jeńców, przypadły nam cztery ofiary i ośmiu rannych. Popisaliście się wielkimi umiejętnościami. Teraz pochowajcie zabitych, także rosjan, opatrzcie rannych i odpocznijcie, zostajemy tu do jutra. Rozejść się.
Trójszereg rozpierzchł się po zajętym obozie wykonując polecenia Kapitana Zamorskiego, on sam przystanął na skraju wydeptanej polany mając przed sobą zaspę, za którą rozciągał się ocean białego i nienaruszonego śniegu. W jednym tylko miejscu ten absolut został zbezczeszczony, zaraz za zaspą gdzie na jednolitej bieli ordynarnie uwidaczniały się żółte literki. Kapitan patrzył na to smutnym wzrokiem, w końcu splunął i powiedział sam do siebie:
– Głupi ten, kto staje na czymś, czego zdeptać nie może.