Wnet zapragną skrzydeł esej
kże ma się wrażenie patrząc na czas im dany że zrobili swoje i wrócili do tych mieszkań przygotowanych przez Boga. Juliusz pisze ciąg dalszy Króla – Ducha, Fryderyk, Jan Sebastian i Wolfgang Amadeusz komponują a Zbyszek znalazł wreszcie diament i podróżuje pociągami po nieskończoności, pociągami na które nigdy się nie spóźnia. * * * „On bowiem potrafi zło przemienić w dobro .” Z tego bunkra wyszedłem – mówi ojciec Maksymilian – na zielone łąki raju. Wiedziałem że będzie czekał On z ciepłym łagodnym uśmiechem. I wiedziałem że owładnie mną dobra cisza. I zapanowała jakaś błoga radość. I wieczność zapanowała gdzie nie ma łez, strachu cierpienia. * * * Feliks Dzierżyński z radością dostrzegł że w stronę dworku podążają postacie, na które czekał. Z karety wysiedli Maxymilian de Robepierre, Georges Danton, Louis de Saint – Just. Robespierre jak zwykle blady, poważny, niedostępny. Danton uśmiechnięty, Saint – Just zaaferowany jakąś nową ideą. Robespierre kiedy Marcin Cumft wyszedł ich powitać powiedział te słowa: - Gospodarzu za nami podąża chłopski wóz z chłopami z Wandei. Nie wpuszczajcie tej hołoty tutaj. My chcemy stworzyć im raj na ziemi a oni tego nie rozumieją, nadal wyznają chrześcijaństwo, które jest martwe. Nie wpuszczajcie ich tutaj. - Panie Robespierre, tutaj może przyjść każdy. Tu jest teraz serce Europy. Chłopów z Wandei chętnie wpuszczę. Niech wyłożą swoje racje. * * * „Oczy jego patrzą, powieki jego badają synów ludzkich Pan bada sprawiedliwego i występnego…” Juliusz odłożył Psalmy i przyglądał się nowym gościom. Zaciekawił go Robespierre. Jego pewność, jego buta. I wtedy doszło do niego że oni są narzędziem Złego. On wykorzystuje ich słabe strony. Chęć podobania się, chęć błyszczenia, przeświadczenie że się wszystko już wie, przeświadczenie że ma się receptę na wszystkie bolączki życia. Zły szepce „idź, zrób przewrót, rewolucje. Tych zlikwiduj, będzie dobrze, tym daj władzę, usuń to co stare, zapomnij o Bogu, nie krępuj się Dekalogiem, idź – do ciebie człowieku należy świat. Idź Maksymilianie zabij stary, niedobry świat. Zbuduj nowy świat szklanych domów. Zmień wszystko. Obiecuj wszystko”. I zaczyna królować zło, leje się krew. I jednocześnie rosną nowi ludzie. Ludzie, którzy mówią „Nie” dla zła. Ludzie wierni do końca. I koniec, końców oni zwyciężają. I przypomniał sobie Juliusz rapsod: „Powiedz, czyś w krwawym gdzie obmyty deszczu, Czyś ogniem w piekle do czysta palony”. Musiała przecież Miłość wypalić zło w tych wszystkich Robespierrach. Jednakże zło, które posiali nadal zbiera owoce. * * * Dlaczego Wandea? Zawsze zadaje się takie pytania. Ale właściwie dlaczego? Tylko Wandea powiedziała „Nie” różnym Robespierrom, Saint – Justom. Zapłaciła za to morzem krwi. Ujęła się za wiarą, za Kościołem, za tradycją. A za to się płaci. Okazuje się że ofiara jest konieczna * * * Ciągle pokazują to zdjęcie. Krzyże na gruzach WTC w Nowym Jorku. Robotnik, który pierwszy je zobaczył wypowiedział się na ten temat w radiu. Pośród poskręcanych stalowych belek stały trzy krzyże. „Dla mnie to znak z nieba”. I mamy fotografie jednego z tych krzyży. Nie ma pysznych, dumnych, sięgających nieba wież. Jest krzyż. To jest droga do nieba. * * * „Wszyscy mówią kłamliwie do bliźniego mówią podstępnymi wargami i z sercem obłudnym”.