Wiadomo¶æ
„ Gdyby wszystkie demony ¶wiata by³y widziane go³ym okiem, ¶wiat sta³by siê nie do zniesienia” ( „Wahad³o Faulcauta” Umberto Eco) Z dala wydawa³ siê w miarê normalny. Siedzia³, jak co wieczór przed ekranem komputera, najprawdopodobniej pogr±¿ony w my¶lach. Czasami na niego zerka³em, ale niezbyt czêsto, gdy¿ niektórzy mogliby wzi±æ to za pewien rodzaj zboczenia. Patrzy³em raczej z ciekawo¶ci. Tej pamiêtnej listopadowej nocy wystukiwa³ co¶ na swojej klawiaturze, nie odrywaj±c wzroku od ekranu monitora. Mia³ d³ugie w³osy, które swobodnie spoczywa³y na jego ramionach. By³ raczej typem samotnika, outsidera. Zamkniêty w sobie, szukaj±cy odpowiedzi na nieistniej±ce pytania. Wiem o nim tyle, poniewa¿ sam nale¿ê do tego typu ludzi, którzy w dzisiejszym ¶wiecie nie znajduj± pocieszenia. Ludzie staj± siê dla ciebie dziwni, a ty sam stajesz siê jeszcze bardziej dziwniejszy dla nich. Nagle przesta³ pisaæ. Patrzy³ w ekran, jakby by³ w transie, ani na moment nie odrywaj±c od niego wzroku. Pochyli³ g³owê, a twarz ukry³ w roz³o¿onych d³oniach. Siedzia³ tak przez d³u¿sz± chwilê. Patrzy³em na niego z wielkim zaciekawieniem. W pewnym momencie znów spojrza³ na monitor i zacz±³ uderzaæ w klawiaturê. Przesta³ i kiwn±³ siê na krze¶le, tym razem do ty³u. Ca³y czas obserwowa³ ekran, przek³adaj±c rêce za g³owê i k³ad±c je na szyi. Swoim ciê¿arem wyprostowa³ krzes³o i siad³ prosto. Nagle zerwa³ siê gwa³townie z krzes³a, wyra¼nie czym¶ poruszony. Szybkim, zamaszystym ruchem uderzy³ w szufladkê z klawiatur±. To wystraszy³o mnie samego. Odwróci³em wzrok od jego okna i przenios³em na ekran w³asnego monitora. Pomimo to, ¿e mieszkamy w pokojach naprzeciw siebie, on nigdy nie patrzy³ w moje okno, ja,niestety, nie mog³em siê oprzeæ. Przez d³u¿sz± chwilê nie patrzy³em w jego okno. Nie wiedzia³em, czy w momencie, gdy uderzy³ wsuwan± szufladkê, wiedzia³, ¿e go¶æ z naprzeciwka gapi siê na niego. Pomimo strachu postanowi³em tam spojrzeæ. To, co ujrza³em zmrozi³o we mnie krew. On sta³ przy oknie, odwrócony dok³adnie w moj± stronê, i z chwil±, gdy ja spojrza³em w jego stronê, on zamrozi³ mój wzrok. Patrzy³ na mnie, a ja nie by³em w stanie nawet oderwaæ wzroku. Sta³ tam w czarnym podkoszulku z rêkami swobodnie spoczywaj±cymi wzd³u¿ cia³a. Próbowa³em oderwaæ wzrok, lecz nie mog³em. To, co przyci±ga³o mój wzrok, to jego oczy. Nie by³y to oczy zwyk³ego cz³owieka. Bardziej zwierzêce, wilcze. Kontrastuj±c z czerni± pokoju, okraszon± jedynie s³abym ¶wiat³em monitora, jego oczy wygl±da³y niczym oczy w¶ciek³ego zwierzêcia, przygotowuj±cego siê na do ataku. Wilka, który widz±c swoj± ofiarê, szczerzy ostre jak brzytwa zêby, a piana toczy mu siê z pyska. Nagle zgas³ ekran monitora i nie by³oby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, ¿e on nie poruszy³ siê z miejsca. Pomimo to, ja ci±gle przygl±da³em siê s±siadowi. Jego pokój by³ ca³kiem czarny, a ja musia³em mocno wytê¿yæ wzrok, by zauwa¿yæ kontury mebli. Lecz jego samego tam nie by³o. Tak jakby nagle siê rozp³yn±³. W³osy zje¿y³y mi siê na karku, a stru¿ki zimnego potu dra¿ni³y skórê pleców. By³em przera¿ony, wrêcz sparali¿owany strachem. Ale najgorsze mia³o nadej¶æ za chwilê. Monitor znów siê w³±czy³ bez niczyjej pomocy. Lekkie, pojawiaj±ce siê ¶wiat³o zaczê³o rozja¶niaæ czê¶æ pokoju. Jego tam nie by³o. Po chwili on sam pojawi³ siê. Nie wygl±da³ tak samo. Rêce mia³ z ty³u, w³osy lekko zlepione przy koñcówkach, choæ tego nie mog³em dok³adnie dostrzec. Jego oczy nie wyra¿a³y ju¿ w¶ciek³o¶ci, nie wyra¿a³y nic. Pustkê, absolutn± pustkê. Choæ w pokoju by³o ciemno, to oczy widzia³em doskonale. Jego drgaj±ce miê¶nie prawej d³oni zdradza³y, ¿e musia³ co¶ dzier¿yæ w d³oni. Patrzy³em na niego, a jego ¶lepia znów zaczê³y wyra¿aæ g³ód. W pewnym momencie wyj±³ to, co chowa³ za plecami. By³ to ogromny kuchenny