Wena

Autor: deportant
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

rofobicznym świecie biznesu jest całkowite oddzielenie swojego życia zawodowego oraz prywatnego. Nawet taki nieznaczny przejaw wizjonerskiego podejścia, podczas gdy akurat nie spełniała się zawodowo, mógł świadczyć o pracoholizmie. Dużo czytała i wiedziała, iż ten nałóg to najgorsze nieszczęście, jakie może spaść na Bogu ducha winnego człowieka. Próbując uciec od tego, czego szereg samozwańczych sztukmistrzów poszukuje przez całe życie, ruszyła na spacer wzdłuż alei.
Było już sporo po zmroku i miejski park o tej porze odsłaniał całą wyjątkowość, jaka tylko w nim była zawarta. Tylko idiota nie usłyszałby muzyki w skomleniu bezpańskich psów. Ignorant nie zwracający uwagi na głębie zniszczonego placu zabaw, z powodzeniem mógłby się ubiegać o posadę rektora w wyższej szkole dla ograniczonych. Jego prawą ręką zostałby prostak, niedoceniający przypływów adrenaliny towarzyszących mijaniu na chodniku podejrzanych osobliwości. Wena nie była idiotką, ignorantką ani prostaczką, toteż nietrudno sobie wyobrazić, jaki koszmar musiała przeżywać próbując zachować banał myślowy w takich warunkach. Walczyła jak mogła, jednak elokwencja bezlitośnie wdzierała się jej do umysłu. Kiedy dwa razy udało jej się powtórzyć pod nosem, iż jeden dodać jeden daje w sumie dwa, a natychmiast coś jej podpowiadało, że równie łatwo miłość jednego i jednego może przynieść trzy. Kiedy planowała wypełnienie pitu, nudne zeznanie pisało się wierszem, byle prozaiczny temat nabierał znamion sztuki.
Tłumaczenie się okolicznościami budzi pogardę wśród najbardziej wyrozumiałych prawników. Jednak znając tę sytuację dokładnie, nawet Sąd Ostateczny by ją uniewinnił. To była chwila, wystarczył krótki, stłumiony krzyk, a natychmiast opuściły ją wszystkie natrętne pomysły. Grupa zwyrodniałych gimnazjalistek bez krzty wyrzutów sumienia okładała samotną policjantkę. Kiedy skończyły, leżała pozbawiona przytomności. Okiem laika nie dało się ocenić, czy żyła. Dla weny miało to, jednak marginalne znaczenie, podeszła do poszkodowanej i wygodnie ułożyła się obok. Była prawie tego samego wzrostu. Mundur był co prawda nieco podarty, ale to nie mogło stać na przeszkodzie w realizacji jej największego marzenia. Może nawet tak było lepiej, idealny strój z pewnością dostarczyłby jej niepotrzebnej inspiracji. Wyjęła kosmetyczne lusterko, które, jak każda kobieta, trzymała w nieodłącznej torebce, by znowu potwierdzić swoją rację - jako pani władza wyglądała świetnie!
Muzykę z pracowni niezależnych artystów słychać było w całej kamienicy. Młodzież bawiła się w najlepsze. Puste butelki po alkoholu wypełniały każdy fragment wolnej przestrzeni. Obdrapana ściana była ozdobiona wyjątkowo paskudnymi rysunkami. Goście siedzieli zebrani w kółko na podłodze, rozmawiając na cały szereg banalnych tematów. Szczęśliwa parka namiętnie kochała się na zniszczonej kanapie. Nikt nie zauważył, że drzwi się otworzyły. Dopiero jej donośny krzyk pozwolił działać nielicznym, przetrwałym, szarym komórkom. Muzyka nie ucichła, jak na filmach, ale całkowicie przestała się liczyć. Wena stanęła na środku pokoju i cierpliwie zmierzyła wzrokiem bawiących się.
- Obywatela Ciernistego znają? - zapytała, będąc dumna z profesjonalizmu zawartego w owym krótkim zdaniu.
Brak odpowiedzi wyraźnie nie poprawił jej humoru. Przechadzała się w kółko po pokoju wymachując pałką, niczym modelka na wybiegu. Uzasadniła pokrótce powód swojej wizyty. Mówiła, iż ten młody człowiek jeszcze niedawno, chodził tak dookoła, jak ona, bawiąc się przy tym pewnie nie gorzej niż inni. Że teraz właśnie jest pakowany w plastikowy worek w pobliskim szpitalu. Ignorując błyszczący w oczach zebranych strach, kontynuowała. Przedawkował ecstasy, pewnie to samo ecstasy, którego należałoby szukać w pracowni. Wspomniała o psach, mających lada chwila obwąchiwać pomieszczenie, więzieniu jakie czeka za posiadanie oraz paru innych, rzeczach, o których większość ludzi wolałaby nie wied

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
deportant
Użytkownik - deportant

O sobie samym: Brak osiągnieć, brak perspektyw i w ogóle brak czegokolwiek.
Ostatnio widziany: 2009-10-06 14:40:27