Uśmiech małego pieska
Nazajutrz gdy szykuję się do wyjścia na uczelnia, ta niewielka, jak się okazało suczka nie opuszcza mnie ani na krok. Piszczy gdy jem śniadanie. Dokonuje tego również, lecz ze zdwojoną siłą gdy zamykam się w łazience. Chce się bawić i spać na przemian. Chce dokonywać wszystkiego właśnie ze mną. Chce abym poświęcał jej całą swoją uwagę.
W międzyczasie robię jej kilka zdjęć.
Po wydziale poruszam się naładowany energią. Jestem uśmiechnięty, lekki, pozytywnie nastawiony. Za oknem zaczyna kropić, ale wiem, że gdzieś za tymi chmurami kryje się słońce.
Dostrzegam blond włosą piękność. Obdarowuję ją naturalnym uśmiechem. Odpowiada tym samym zyskując jeszcze więcej uroku.
Cześć.
Cześć.
Zaczyna się tak jak zawsze. Teraz pewnie zapytam „jak leci?”, albo co gorsza „co słychać?”. O dziwo łamię schemat:
Od wczoraj mam pieska – oznajmiam sięgając do kieszeni spodni. Wyciągam telefon i pokazuję jej zdjęcia.
Ooo. Ale słodziak – odpowiada z nieukrywalnym wzruszeniem.
Gdy tak wpatruje się w niewielki ekran telefonu znów bez słów podziwiam jej profil.
A może byśmy tak poszli po zajęciach do kina? - pytam niepewnie.
Jej spojrzenie z ekranu telefonu wędruje wprost na mnie. Z uśmiechem wymalowanym na ustach odpowiada:
Jasne.
Obdarowuje mnie buziakiem w policzek i powoli odchodzi.
To za półtorej godziny tutaj. Ok? - rzucam w jej stronę.