Upalny dzień nad jeziorem
Był środek pięknego, letniego dnia. Panował okropny upał, a na niebie nie widać było ani jednej chmurki. Nawet najmniejszy podmuch wiatru nie poruszał liśćmi na drzewach. Wszystkie żywe stworzenia pochowały się, szukając choć odrobiny chłodu w cieniu, skalnych szczelinach czy listowiu. Słońce zalewało swym rażącym blaskiem Atrię i odbijało się w ogromnym jeziorze Asoe, które zewsząd otaczał gęsty, stary las.
W cieniu wiekowego, okazałego dębu, oparta plecami o pień, siedziała niesamowitej urody dziewczyna. Jej bardzo długie, srebrzyste włosy lśniły w nielicznych promieniach słońca, którym udało się przedrzeć przez gęstą koronę drzewa. Zielone oczy, ukryte pod długimi rzęsami, utkwione miała w książce trzymanej na kolanach.
Nieopodal niej dwóch przystojnych młodzieńców ćwiczyło strzelanie z łuku. Jeden z nich był bardzo podobny do siedzącej w cieniu dziewczyny. Miał takie same zielone oczy, a jego sięgające ramion włosy miały ten sam kolor co jej. Drugi chłopak był nieco wyższy od swojego towarzysza. Miał roztrzepane włosy, złociste niczym miód i bardzo jasne, niebieskie oczy.
Zielonooki chłopak podniósł łuk i naciągnął cięciwę. Chwilę stał namierzając swój cel, a potem wypuścił strzałę. Trafił w sam środek tarczy. Jego kolega pokiwał głową z podziwem.
– Spróbuj mnie pobić – powiedział strzelec.
– Ruki, wiesz dobrze, że to dla mnie żaden problem – powiedział niebieskooki, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.
Stanął na miejscu przyjaciela, podniósł łuk na wysokość oczu, a po chwili jego strzała tkwiła w samym środku tarczy, w rozpołowionej poprzedniczce.
Dziewczyna podniosła wzrok znad książki i spojrzała na dwóch młodych elfów. Ruki podbiegł do tarczy i przyglądał się strzałom z niedowierzaniem, a Naimad stał tam, skąd strzelał i śmiał się z miny przyjaciela.
– Mówiłem ci, że to żaden problem! – krzyknął. – Chodź tu, teraz twoja kolej.
– Eee... niee... ty strzelaj... ja sobie popatrzę, posiedzę w cieniu, porozmawiam z Ilyaną – powiedział Ruki, odchodząc w kierunku dziewczyny.
– Ech, ale ty się szybko zniechęcasz – stwierdził Naimad.
– Już ci się znudziło? – zapytała Ilyana, patrząc na elfa, który położył się obok niej na trawie i zamknął oczy.
– No tak – mruknął Ruki. – A może ty chcesz postrzelać? – zapytał, spoglądając na elfkę.
– Głupie pytanie, wiesz przecież, że nie potrafię się posługiwać żadną bronią – powiedziała Ilyana, wracając do lektury.