Ukryta prawda cz. 5
- "Nie do wiary" - pomyślała - "Nie ma ani jednej choćby najmniejszej wzmianki o moich rodzicach, a przecież jest tutaj wiele wzmianek o innych osobach".
Zdenerwowana Ewelina niechcący trąciła ręką o myszkę do komputera i ta upadła na podłogę. Szybko podniosła ją i położyła na swoje miejsce. Zrezygnowana postanowiła wyłączyć komputer i wyciszyć kłębiące się myśli. Wstała powoli i nieco chwiejnym krokiem podążyła w stronę drzwi. Schodząc po schodach rozglądała się po całym mieszkaniu.
Na ciemnoszarych ścianach wisialy przeróżne obrazy. Niektóre z nich przedstawiały starą i brzydką lalkę z potarganymi włosami. Ciemnobrązowe oczy lalki jakby nie pasowały do niej. Sama zaś lalka sprawiała wrażenie mocno zaniedbanej i porzuconej. Ewelina zastanawiała się nieraz z jakiego powodu te obrazy wiszą na ścianach...
- Ewelino - rozległ się nagle głos babci - Słyszysz mnie?
- Tak babciu. Już schodzę na dół - zawołała Ewelina a następnie przyśpieszyła kroku po dość stromych schodach.
Babcia najwidoczniej ugotowała już obiad, który składał się z wyśmienitych ziemniaczków, mocno przypieczonych kotletów oraz kiszonych ogórków. Zapach ugotowanego obiadu niejedną osobę przyprawiłby o zawrót głowy. Tymczasem postanowił najwidoczniej wyjść na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Ostatnio nie czuł się najlepiej, więc zaczał częściej wychodzić z domu.
- Przepraszam cię, babciu. Byłam... zajęta - powiedziała Ewelina.
- A czym jeśli mogę wiedzieć? - spytała nagle babcia.
- Ehmm... Chciałam tylko uporządkować swopje rzeczy w pokoju - powedziała szybko Ewelina.
- Ach tak... - zamyśliła się babcia - Rozumiem. Chcesz może zjeść z nami obiad, Ewelinko?
- Och tak. Chętnie - odparła Ewelina.
Do kuchni powolnym i nieco ociężałym krokiem wszedł dziadek. Ostatnio wyglądał na znacznie starszą osobę niż był w rzeczywistości. Siwiejące włosy stały się całkiem jasne a zmarszczki pojawiały się znacznie częśćiej na twarzy. Samopoczucie i nastrój uległy pogorszeniu.
- Usiądź Tadeuszu - zachęciła babcia - I zjedz z nami pyszny obiad. I nie żałuj sobie...
Zarówno dziadek jak i babcia wraz z Eweliną zjedli obiad w milczeniu. Na zewnątrz budynku również panowała cisza przerywana gdzieniegdzie świergotaniem maleńkich ptaszków... Ewelina zerknęła w stronę lekko uchylonego okna i przyszedł jej na myśl ów nieznany mężczyzna spotkany na cmentarzu. Nieraz zastanawiała się nad tym kim on tak naprawdę był i dlaczego wydawał jej się dziwnie znajomy... A może to tylko mylne wrażenie...
A z resztą - nigdy nic nie wiadomo...