U progu wieczności
Nagle w chwili ,w której Jakub miał już powiedzieć Stelli , że jestem z nią
bardzo szczęśliwy, i że jest dla niego
wszystkim .Zgodnie z wszelkimi
przeciwnościami losu , mimo właściwego
ubioru .Nie wiadomo czy stał za blisko krawędzi, czy też nie ,ale w pewnym momencie Jakub zachwiał się i spadł.
Upadł dość nie szczęśliwie ,bo na plecy w skutek czego bolało go wszystko , więc nie
mógł sprecyzować jego źródła.
Stella zbladła przerażona
wezwała pomoc .
W drodze do szpitala zanim jeszcze
nie stracił przytomności z racji swoich
licznych ośrodków bólu wydawało
mu się ,że mam złamaną podstawę czaszki,
połamane żebra i krwotok wewnętrzny. Nie odzyskał przytomności, aż przez 6
miesięcy leżałem w śpiączce. Stella była w szpitalu codziennie. Nie odstępowała
Jakuba na krok, a żadne groźby ani
prośby pielęgniarek nie skutkowały. Lekarze przymykali oko na to, że sypiała na
sąsiednim łóżku, a jak czasem któryś ją wyrzucił to i tak przemykała się i wracała
z powrotem do niego .
Dzień w dzień trzymała go za ręce, ćwiczyła
jego mięśnie, czytała mu ich ulubione
książki, gadała do znudzenia i prosiła o to by się obudził. Nauczyła się robić
zastrzyki, pielęgnować chorego i właściwie wszystkie czynności wykonywała ona.
Ze szpitala nie wychodziła prawie nigdy, zmizerniała i schudła.
Pewnego poranka Stella zwyczajowo zrobiła mu poranną toaletę i wyszedł na chwile z pokoju. Na oddziale panowało małe zamieszanie, bo akurat pojawił się zespół reanimacyjny Za chwilę nadbieg