Twinning Część 4
Wciąż stukając w ekran opuszkami palców zbierał on informację na temat celu, którego szukał. Zgromadził listę bogatych i wpływowych osób mieszkających w stolicy Śląska. Klon zapewne miał za zadanie zdobyć tożsamość jednego człowieka znajdującego się na liście. Klonowanie było drogim i czasochłonnym zajęciem, dlatego tworzono je w określonym celu. Najczęściej zadaniem kopii było zajęcie miejsca oryginału. Pracownik Wydziału pamiętał dobrze jeden przypadek. Pewien ambitny polityk i lider partii za nic nie chciał zgodzić się przyjąć łapówki od wielkiej korporacji, blokując przy tym ważną dla lobby ustawę, zatem pobrano od niego materiał genetyczny. Przypadkowy kontakt fizyczny z nieznajomą kobietą w sklepie wystarczył, aby zdobyta próbka powędrowała do laboratorium. I tydzień później wyżej wymieniony polityk na konferencji, w obecności kamer ogłasza wszem i wobec, że zmienia on swoje zdanie, kierując się przy tym dobrem całego społeczeństwa, wywołując przy tym zdziwienie ekspertów i partyjnych kolegów. Tymczasem od tygodnia zimny trup prawdziwego człowieka leżał, gdzieś zakopany w lesie. Doskonale zapamiętał moment odkopania zwłok, kiedy on i reszta funkcjonariuszy dostała wyraźne instrukcje, że sprawa jest ściśle tajna. Działo się to przed rokiem i wtedy było mu to obojętne.
Nowicki pracując nad materiałami poczuł nagłe ukłucie w klatce piersiowej. Złapał się za nią i wygiął się z bólu. Próbował złapać oddech, ale przychodziło mu to z trudem. Nigdy wcześniej nie miał czegoś podobnego. Ogarnęły go poty. Rozpiął guziki koszuli. Leżał teraz ledwo dysząc. Mimo cierpienia nadal miał ochotę się napić. W każdej chwili mógł wyjść i pójść się schlać, ale postanowił walczyć. Uświadomił sobie, że Marek miał rację. Wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju. Demoniczne upiory za sprawą popełnionych czynów rozszarpywały go od środka niczym sępy. Jego przyjaciel walczył w słusznej sprawie, a on obiecał mu pomóc, dlatego musiał poskromić w sobie rosnący głód i zignorować podszepty we własnej głowie. Przynajmniej na razie.
Leżał przez jakiś czas rozmyślając. Przez ostatnie lata zachowywał się, niczym kat, przynosząc ze sobą męki i śmierć. Mógł się zasłaniać patriotyzmem, etyką zawodową, czy też chęcią chronienia prawdziwych istot przed tymi sztucznymi. Ale prawda była taka, że był on tak naprawdę chodzącą żywą maszyną, stworzoną do tropienia i chwytania niczemu niewinnych ludzi wyhodowanych przez człowieka. Postanowił podjąć się ostatniego wyzwania. Przyjął to zadanie, ponieważ chciał zniknąć. Dzisiaj stracił żonę — najważniejszą osobę w swoim życiu, dlatego zaczął zastanawiać się, czy nie najlepszym wyjściem byłoby…
Z urządzenia leżącego na jego kolanach wydobyło się brzęczenie. Ktoś lub coś chciało się z nim skontaktować. Nie będąc dalej przy siłach połączył rozmowę.