Twinning Część 4
— Nie rozumiem…
— Marek nie mógł mi niczego powiedzieć. Mimo, tego, co robił, nie chciał złamać przysięgi. Z akt i raportów posiadałam jednak sporo informacji. Dotarłam do części personelu, który brał udział w procesie klonowania ciała chłopca. Tak! Nie patrz się tak na mnie! — krzyknęła zauważając minę swojego ukochanego. — Tego samego, którego obudziłeś. Zatrudniłam się w Ministerstwie Zdrowia i nawiązałam kontakt z rodzicami tego nieszczęśnika. I zaczęłam działać.
— Czy Marek o tym wiedział?
— Nie. Tego nie mogłam mu powiedzieć.
— Boże… — Piotr, jej były partner ponownie złapał się za głowę.
— A co miałam zrobić? Wyznać prawdę? Marek, słuchaj. Wiesz, że klonuję twojego najlepszego kumpla, aby nam pomógł. No, zastanów się!
Stali w trójkę. Istota z probówki ku ich zaskoczeniu postanowiła jej wybaczyć. Oddał broń człowiekowi na podobieństwo, którego został stworzony i stanął obok niego. Nowicki dziwnie się czuł w obecności samego siebie.
— A więc co teraz robimy? — spytał klon naciągając kaptur. — Bo od razu ostrzegam, że życia nie pozwolę sobie odebrać.
— Jeszcze raz przepraszam — powiedziała skruszona dziewczyna.
— Nic nie szkodzi. Odzyskałem swoje…, się znaczy jego wspomnienia. Gdybym cię spotkał wczoraj Iwono, to nie wiem, co bym ci zrobił, ale teraz nic ci już z mojej strony nie grozi.
— Dziękuję.
— To ja powinienem ci podziękować. Dzięki tobie dostałem szansę. I zamierzam ją wykorzystać.
— Hola! Hola! — wtrącił się człowiek na bazie, którego wykreowano jego falsyfikat. — Mój sobowtór napomknął o bardzo ważnej sprawie. Co teraz robimy?
Iwona zbliżyła się ponownie do niego i objęła. Różdżkę zaś oddała drugiemu Nowickiemu.
— A czemu pytasz?
— Jak to, czemu! — zdenerwował się nie na żarty Piotr. — Co ja mam z nim zrobić?! Zabrać do domu?
Kobieta ukrywająca się pod imieniem Hekate roześmiała się. Jeszcze mocniej przycisnęła się do jego klatki piersiowej.
— Spokojnie. Wprowadzi się do mnie.
Klon słysząc to o mało nie opuścił zabawki. Prawdziwy Piotr był zaś bliski zawału.
— Mówisz poważnie? Więc to o niego ci cały czas chodziło!
— Cicho! — uciszyła go Hekate, przylegając swoimi ustami do jego warg. — On wprowadza się do mnie, ponieważ ja zwalniam swoje mieszkanie.
— A ty, gdzie zamierzasz się podziać?
— Zobaczysz.