To co mi zostało
Znużenie, ból, strach przed nadzieją - czy wiesz jak brzmią? Ja wiem. Chociaż nie mam pojęcia jak wygląda mój mąż i dzieci. Chciałabym napisać kiedyś książkę. Nazwałabym ją „Odgłosy dnia codziennego”, albo „Jak brzmi życie”. We wszystkich opowiadaniach jakie wieczorami czyta mi Justynka (zamiast na przykład uczyć się historii) wszelkie opisy są takie „urealnione”. Na przykład: „Jack miał łososiową koszulę oraz spinki do mankietów z wygrawerowanym niebieskim herbem rodowym” albo „… a włosy Elizabeth tańcząc w promieniach zachodzącego słońca przybrały barwę głębokiego mahoniu”. Ja bym pisała o tym jak szeleści koszula Jacka gdy materiał przesuwa się po włosach na jego torsie, albo o tym jaki dźwięk wydaje wiatr trzaskając biczem warkocza Elizabeth. Pisałabym o tych wszystkich plotkach i sekretach zasłyszanych przez ścianę. I o problemach, o których można powiedzieć tylko komuś, kto i tak nie odpowie, co do kogo nie ma się nawet pewności czy słyszy. Nie ma się pewności czy nadal jest. Ale ja jestem! Chociaż nigdy nie napiszę książki. Chociaż nigdy nie napiszę niczego. Bo to, co mi zostało to słuchać i myśleć. Myśleć i słuchać.