To ci śmierć bo jednej śmierci niejedno oblicze
I
Śmierć człowieka spotyka, właściwie wtedy, kiedy dla niego wszystko traci barwy, a on wcale nie robi się daltonistą. No, ale czy on jeszcze jest człowiekiem, bo owszem, jest tym, który jeszcze gdzieś chodzi, jeszcze coś robi, jeszcze się przygląda, a nawet się dziwi. Ale już nie zabiega, właściwie o nic, a co dopiero, żeby jeszcze zapobiegać czemuś. Być może już mu na niczym nie zależy, a być może jeszcze bardziej zależy na tym, żeby mu już na niczym nie zależało. Chociaż najbardziej to są jego pobożne życzenia. I cóż mu pozostaje…, jak nie oddać się pod opiekę najważniejszego świętego - świętego Spokoju. W końcu, jeśli się nie ma tego, czego chce, no to, czego innego można jeszcze chcieć. Chociaż zawsze jest tak, że czym bardziej człowiekowi na czymś zależy, tym trudniej to osiągnąć. A przynajmniej, nie wiedzieć czemu, to, co najlepsze oddala się od człowieka. Ale, czyż nie oddala się właśnie dlatego, żeby się ludzie zbliżyli do ludzi. A kiedy się nie zbliżają… No to, żeby to mieć (co się chce), to trzeba po prostu dla tego (czegoś) umrzeć. Innej drogi, właściwie nie ma. Bo człowiek, poza tym, że coś, że zawsze, że gdzieś… Najbardziej jednak umiera z miłości, umiera ze szczęścia, umiera z nienawiści, umiera z żalu. A faktycznie to, umiera z niewiedzy, i umiera z ciekawości. Umiera dlatego (a bo to raz i koniec na tym), żeby bardziej czymś żyć, coś począć.
II
A może śmierć, tym bardziej teraz, dla nas Polaków, to szansa i obowiązek uczcić pamięć tych, którzy zginęli w samolocie Tu-154. Bo zginęli dlatego, że byli Polakami, tymi, którzy powinni być tam, gdzie właśnie lecieli, i nie dotarli (w końcu do Smoleńska, do Katynia). Ale, czyż właśnie tak, nie oddali najwyższej czci - życia swojego tym, którzy to, dawno już zginęli, a faktycznie strzałem w tył głowy, po kolei i systematycznie zostali wymordowani. Zresztą przez tych, którzy to chyba mają we krwi, jako że pierwej nożem w plecy pozbawili Polskę złudzeń, co do przyjaźni sąsiedzkiej, i co za tym szło - wolności. I właśnie, w Katyniu pod Smoleńskiem leżą Ci, którzy zginęli, najprędzej za to, że byli wykształconymi Polakami, a zarazem żołnierzami. A to wtedy, wiadomo dla kogo, i jak się okazało dla nich samych, było gorsze, niźliby byli samymi diabłami (chociaż byli tylko jeńcami). Takie to były czasy, i takie są, jak widać (po skutkach) do dzisiaj, bo nawet końca (tego umniejszania i bagatelizowania zła) nie widać.
III
Co, a bo to mało razy lepsza śmierć niż życie, i to nawet nie takie tragiczne, ale ani razu człowiek nie może zdezerterować. Bo jakby to się nie nazywało, tchórz zawsze będzie tchórzem. Bo jakby źle nie było, trzeba do końca walczyć. Co wcale nie znaczy, że wolno do walki i w walce być nakręcaną zabawką. Jaką to właśnie jest bezduszny człowiek. Bo lepiej, a nawet trzeba przegrać, zginąć, przepaść (a dyć i bez wieści), bo to zaszczyt stracić życie, a nie honor. Ale po pierwsze, trzeba mieć ten honor i jeszcze dobre imię, żeby być człowiekiem (nie tylko dla siebie). Zresztą lepiej, żeby szlachetnie dumnym, niźli fałszywie skromnym.
No to więc, dlaczego ja taki jestem, że wolę zginąć (kto powiedział, że marnie) niż prosić się, a praktycznie kajać przed tymi, którzy mają mnie…, nie powiem gdzie, i nie powiem za kogo. A tym samym, za kogo siebie uważają, że się tak (pa)noszą, że zawsze mogą być i są łaskawi dla mnie i dla takich jak ja. Tak samo pewnie, jak są potrzebni swoim tylko podopiecznym, i swoim poplecznikom. A ja, aż taki głupi, to chyba nie jestem, jak chcą, żebym się miał im przypodobać… No, po prostu, żebym pajaca ze siebie zrobił. Gdyż, widocznie brakuje im czegoś… No, czego, jak nie Miłości – czegoś tak wzniosłego i tak niezłomnego, co praktycznie istnieje tylko troiście (z Wiarą i Nadzieją). No, ale powiedz to komu z nich, to się szybko dowiesz prawdy, kim ty właściwie jesteś, który w Boga wierzysz, a nie w wybranych ludzi. Chyba, że to są ci wybrani, którzy Boga się boją… A nie boją się śmierci, która brata się tylko z każdym ciałem, choćby i już, nigdy na zawsze. Dlaczego? Bo to życie jest wieczne, a śmierć to dokonań kres - jak się łatwo samemu przekonać.