Tezy Upadłych: Ogród pełen Drzew
Przyjdź królestwo Twoje
Bądź wola Twoja
Jako w niebie tak i na ziemi.
Chleba naszego powszedniego
Daj nam dzisiaj
I ODPUŚĆ NAM NASZE WINY
Jako i my odpuszczamy naszym winowajcom
I nie wódź nas na pokuszenie
Ale zbaw ode złego."
Te drzewa... Czyżby się... Modliły...?
Nawet nie wiedziałam, w którym momencie z płaczem zaczęłam modlić się razem z nimi. Stałam tak pewnie dłuższy czas, aż poczułam dotyk na ramieniu. Zabolało...
Mimo iż obróciłam się naprawdę szybko, nie dostrzegłam nikogo. Podeszłam nawet kilka kroków, na nowo rozbudzając ból.
Westchnęłam głośno. Pewnie mi się tylko zdawało... Pogłaskałam jeszcze drzewo, jakby na pożegnanie i ruszyłam dalej. Nie wiedziałam, dlaczego, jednak czułam, że powinnam iść. Dalej i dalej...
Im głębiej zapuszczałam się w ten las, tym melancholia w mojej duszy stawała się większa. Słyszałam tysiące modlitw, każda do innego Boga... Każda do własnego Boga.
Każda z błaganiem o wybaczenie. Każda z błaganiem o wstawiennictwo...
Każda... Taka smutna... Taka samotna.
Czerwień. Kojarzyła mi się z przewinieniem... "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną". Tak głosiło katolickie wezwanie Dekalogu... Zielone... "Nie będziesz brał imienia pana Boga swego na daremno". I niebieskie... "Pamiętaj, abyś dzień święty święcił".
Ale... Co oznaczały białe? Podeszłam do jednego z nich... I gdy tylko go dotknęłam, rozległ się cichy, przyjemny śmiech. Męski, radosny śmiech. Nagle drzewo rozleciało się w perzynę, w proch i pył... Jednak światełko pozostało. Jakby czekało na słowa ode mnie...?
- Proszę, pozdrów ode mnie Boga. - wyszeptałam cicho. Lekko się uśmiechnęłam, jakbym instynktownie wyczuła, że dusza uleci właśnie tam: w niebiosa. I tak też się stało... Odeszła.
Do Boga, gdzie miała zaznać spokoju wiecznego. Czyli te drzewa...
To był Ogród Grzeszników... Rośliny, które nie wydały plonów, które cierpiały... Więc...
Gdzie ja trafiłam?
___________________________________________
Tenshi* - z języka japońskiego znaczy "Anioł".