tCa0bAlXeItLki
chwycił w obie spocone ręce siekierę. Podszedł do pieca i uderzył w niego z całej siły.
Dopal! Dopal! Dopal pręko!! Dopal! Jezu! Nie rozumiessz, że dopal?!! To takie trudne?!! Dopal ty chamie jeden! I weź jeszcze tabletki... Łykaj!
- To mnie zabierz na terapię! - powiedział bardzo normalny chłopak i wyskoczył przez okno z drugiego piętra.
Chistoria kouem się turla.
Od dawna siedział na stołku i marszczył ospale czoło. Z ust wydobywały mu się tabletki, obsypując dolne partie jego ciała i podłogę. Wysypywało się ich coraz więcej. Kiwał sie w przód i w tył, w przód i w tył, rozsypując wszędzie tabletki. Szeroko otwierał oczy.
Słodziutkie tabletki! - krzyknął, ale z jego ust nie wydobyło się nic więcej jak tabletki. Rozsypując je wokoło podszedł do swojego biurka i wyjął z jego szuflady pistolet. Przyłoży jego lufę do swej skroni i pociągnął za spust. W następnej krótkiej chwili ogarnęła go śmiertelna ciemność. Terapia się nie udała.
- To przez te gry nędzne! - krzyknęła widząc to starsza pani siedząca na klopie. Układała klocki. Po chwili głośno i przeciągle zastękała i z jej odbytu wydobyła się gra komputerowa.
- Mam was w dupie! - powiedziała w stronę gier komputerowych i naparła mocniej.
"Szaleństwo to źródło rozkoszy znanej jedynie szaleńcom."
DRYDEN