Tajemnice Róży-rozdział szósty
aj...
-Nie jestem Tobą.
-Ty...
Widząc coraz bardziej napięta sytuację Pan domu próbuje się w trącić:
-Spokojnie me Panie,porozmawiajcie choć raz jak matka z córką.
Kobiety słyszą go lecz nie zwazawszy na jego słowa kłócą się dalej:
-Z nią się nie da.
-Sam słyszysz Ojcze.
-Święta się znalazła.Nie zgrywaj anioła.
-Pozory i gra to twoja specjalność.
-Jak śmiesz...
-Zawsze byłam i jestem sobą.
-Otóż to.
-Mam być tobą?
-A co w tym złego.
-Wszystko...
-Szczyt wszystkiego.
-Córko-podchodząc do Emmy-matka chce...
-Wydać mnie za tego nieudacznika.
Pani domu aż robi się czerwona:
-To dystyngowany i przystojny mężczyzna
-Niczym Hades.
-Jego inteligencja
-Równa dziecku.
-Z nią nie da się rozmawiać
-Więc nie rób tego.
-Wyjdziesz za niego
-Nigdy w życiu.
-To postanowione.
-Nie przeze mnie
Widząc wychodzącą córkę:
-Dokąd idziesz moja Panno
-Do siebie.
Emma ledwo znajduje się za drzwiami gdy słyszy:
-Zwariuje przez nią,że też musi być moją córką.
-Nie myślisz tak.
-Myślę.Jest coraz bardziej nieznośna i arogancka.
-Nie prawda.
-Zawsze jej bronisz.
-Bo wiem ze mam rację.
"Kochany Ojciec..."
Myśl przerywa głos:
-Podsłuchujesz?
-Nie twoja sprawa
-Nie wiesz że to nie ładnie.
-Kto to mówi.
-O co ci chodzi?
-Wiem co robisz,jak się zachowujesz i gdzie chodzisz więc nie waż sie mnie osądzać
Złość maluje się na twarzy Alicii patrząc za odchodzącą siostrą
"Niech cię szlak"
W okrytej mrokiem nocy posiadłości Richardsona:
-Weź go ze mnie.
-A może was tak zostawie,fajnie wyglądacie.
-Zebrało ci się na żarty.
Pomagając swej wspólniczce:
-Co tu robisz?
-A jak myślisz?
-Chciałaś go zabić?
-Skoro ty się boisz
-Odbiło ci!
-Przynajmniej mam odwagę.
-Głupotę.Wiesz co by było gdyby ci się udało.
-Brak przeszkody w dążeniu do celu.
-Załatwię to...
-Akurat.
Załatwię ale po swojemu
Opuszczając posiadłość :
-Teraz mamy poważniejszy problem
Niczym mary znikają w zakamarkach nocy i miasta.