Szukając prawdy… (cz. I)
Słońce chyliło się już ku zachodowi. Sięgało niemal czubka wieży późnoromańskiego kościoła pw. Św. Franciszka z Asyżu. Zostało więc niespełna dwie godziny do zupełnego mroku.
Coraz mniejszy ruch na ulicach wylotowych miasta świadczył o rozpoczynającej się ciszy wieczornej. Obserwator zwracał uwagę na samotne osoby wędrujące bulwarem przez plac Dioklecjana. Niełatwo jednak znaleźć ofiarę po ostatniej udanej akcji sprzed dwóch tygodni. Pamiętał ją dokładnie. Młoda kobieta, najprawdopodobniej pracownica miejscowego baru „Pod strzechą”. Nie interesowało go jednak pochodzenie ofiary, ważne że była kobietą. Pamięta dokładnie jak przebierał się w toalecie, tworząc maskę skrzywdzonej przez los Jenny – 17 – letniej mieszkanki sąsiedniego bloku. To było koło śmietnika, we wtorek. Udawał wtedy pobitą upośledzoną Jenny. Sam nawet zadał sobie wymyślne rany, ale tylko po to aby wszystko wyglądało wiarygodnie. Pozwolił się odprowadzić na klatkę schodową, gdzie przejął inicjatywę. Był z siebie zadowolony. Udało mu się to załatwić w windzie, a mieli do przejechania zaledwie pięć pięter.
Po udanej robocie, z konieczności wycofał się, gdyż gliny węszyły w okolicy miesiąc wcześniej kiedy sprzątnął kioskarkę w innej dzielnicy miasta. Jednakże bezczynność zaczęła go drażnić i zaczął tworzyć misterny plan pozbycia się pięknej barmanki z baru „Pod strzechą”.
W tym samym czasie, po przeciwnej stronie kościoła św. Franciszka z Asyżu Pierre de Coriolis przygotowywał się do zajęć dydaktycznych na miejscowym uniwersytecie. Przebywał w mieście dopiero od niecałych dwóch miesięcy na stypendium podoktoranckim. Roczny staż załatwił mu jego promotor Prof. Chavez gdyż sam tutaj przed czterdziestoma laty studiował i miał tym samym sporo znajomości. Jako, że Pierre był jednym z jego najzdolniejszych seminarzystów uzyskał tutaj dodatkowo możliwość prowadzenia wykładów i badań naukowych finansowanych przez macierzysty uniwersytet. Trzy dziedziny: psychologia, kryminalistyka oraz medycyna były w jego rodzinie tradycją. Ojciec był znakomitym lekarzem, biegłym medycyny sądowej, zaś dziadek stróżem prawa posiadającym dyplom z kryminalistyki. Matka Aniela mająca korzenie z Polski była profesorem psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.