Świat Ojczysty: Rozdział I Część 6
— Dziękuję — odpowiedziała spokojnie.
— Wybacz naszą reakcję, ale rzadko widujemy tutaj kobiety. W dodatku takie piękne jak ty.
Zaczyna się — pomyślała spuszczając głowę w dół na swoje wypolerowane buty. Domyślała się już, jak będzie brzmieć następne pytanie.
— Czy wszystkie polskie dziewczyny są takie piękne? — spytał drugi żołnierz.
— Tylko te, które służą w armii — odpowiedziała, siląc się na uśmiech.
— Poważnie? W takim razie polska armia musi być najpiękniejszą armią na świecie.
Szturchając się nawzajem z coraz większym podnieceniem spoglądali na nowego gościa. Nawet bez makijażu, ubrana w surowy, prosty wojskowy mundur dziewczyna z Polski robiła na nich piorunujące wrażenie.
— W jakiej jednostce służysz?
— Jestem komandosem.
Dalej patrzyła się na buty, szukając na ich powierzchni najmniejszego chociażby zabrudzenia. Nie miała żadnych pretensji do ich zachowania, ale w tej chwili nie chciała być podrywana. Winda nadal zjeżdżała na złość, nie chcąc się zatrzymać. Jej odpowiedź najwyraźniej poruszyła Amerykanów. Spoglądali na nią, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszeli. Nie raz spotykała się z taką reakcją. Podczas długiej służby zdążyła się do tego przyzwyczaić.
— Jesteś komandosem? Ty?
— Tak jak powiedziałam. Jestem komandosem.
Ku jej uldze winda zatrzymała się i chwyciła torbę. Wyszła razem z nimi na zewnątrz. Proponowali, że pomogą jej w niesieniu bagażu, ale ona grzecznie podziękowała.
— Na pewno jest ciężka. Pomogę ci — upierał się jeden z nich.
—Nie dzięki. Widzę, że jesteś dżentelmenem, ale sama sobie poradzę.
Amerykanin wyszczerzył głupio zęby, wypinając klatkę piersiową jak do orderu. Sama dobrze wiedziała, jak sobie poradzić z torbą i z mężczyznami. Pożegnała ich
i zaczęła szukać polskich koszar. Odnalezienie ich nie było jednak wcale takie łatwe, nawet przy pomocy nawigacji. Kluczyła między ciężarówkami, samochodami
i budynkami. Po drodze wielokrotnie pytała się o drogę personel, na szczęście nie słysząc już od nich głupich komplementów. Kierując się ich wskazówkami, odnalazła wreszcie budynek zajmowany przez polskich żołnierzy.
Wzięła głęboki oddech nie wiedząc, jak zostanie przywitana przez nowych kolegów. Spodziewała się, że będzie ono raczej chłodne. Niosąc pakunek skierowała się najpierw do recepcji. Tam miła kobieta o zaokrąglonych kształtach zanotowała jej przybycie i pokazała kwaterę. Rozczarowała się, kiedy dowiedziała się, że ma mieszkać sama.