Świat Ojczysty: Rozdział I Część 3

Autor: kleve
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

        — A co jak polskie dowództwo będzie sprawiało przeszkody?

        — I dlatego przekonasz ich ambasadora.

        — Spróbuję.

        — Jak nie ty to ja to zrobię. To jest właśnie wasz problem.

        — Nie rozumiem. O co ci chodzi?

        — O to, że wszystkie decyzje opieracie na budowie skomplikowanych powiązań. Wystarczy, że ktoś się nie zgodzi i tracicie całą inicjatywę.

        — Więc uważasz, że nasz model rządzenia jest przestarzały?

        — Tak. Już dawno powinniście utworzyć jeden organizm polityczny i państwo-
wy. Bylibyście silniejsi i działalibyście sprawniej.

        — I mówi mi to ktoś, kto żyje w państwie federalnym.

        — Ale zarządzane centralnie — wyjaśnił Spencer.

        — Załatwię to. Nie martw się.

       Polityk z Europy nie był pewny, czy przy tak odmiennych poglądach uda im się wypracować wspólną politykę wobec marsjańskiej kolonii. Jego naród rozwijał się tylko, dlatego, że szanowano w nim głos każdego. U nich rządziła demokracja. W Stanach Zjednoczonych również, ale wobec Marsa zniknął gdzieś u nich głos rozsądku. Przestali słuchać.

        — Twoje obawy są bezpodstawne — stwierdził Nicolas dochodząc do zaparkowanego wozu.

        — Może…

        — Nie może, ale na pewno!

       Amerykanin sprawiał wrażenie pewnego siebie. Ollsonowi przeszło przez myśl, że może Nicolas wie więcej niż mówi.

        — W przeciwieństwie do ciebie nie zakładam niczego z góry. Ja wciąż uważam, że sporo ryzykujemy. To miała być tajemnica, a narażamy ją na ujawnienie.

        — Niby jak miałoby do tego dojść? — zapytał Spencer. — Rozchmurz się. Za bardzo się przejmujesz. Ani Polacy ani Durand o niczym się nie dowiedzą. I tak pozostanie.

        Poklepał go po ramieniu. Szofer otworzył mu drzwi.

        — Ollson. Dzięki temu upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu — dodał, gdy tylko znalazł się w mercedesie.

        Simon Ollson spojrzał na piękne niebo. Zaczęło ono przywierać ciemny purpurowy kolor. Słońce za nim znikło na dobre, przysłonięte konstrukcją kopuły. Szkło, którym była pokryta przybrało podobny odcień, jak niebo dookoła. Już niedługo kopuła zostanie oświetlona przez sztuczne oświetlenie zamontowane na dachu. Aby znów pięknie rumienić się kolorami tęczy będzie musiała zaczekać do jutra.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
kleve
Użytkownik - kleve

O sobie samym: Wielbiciel literatury, który interesuję się historią i sztuką. W wolnym czasie od pracy siedzi nad książkami oraz pisze. Ogólnie ciekawi mnie wszystko co ma w sobie nutkę pasji i kreatywności. A prywatnie? Kiedyś student, obecnie szczęśliwy facet mieszkający za granicą. I niech tak zostanie.
Ostatnio widziany: 2014-03-20 19:11:34