Spacer po obwodzie
Wyciągam ramiona ku Annie. Tuli się do mnie niemal ufnie. Trwamy tak chwilę.
- Co z nami będzie? - Słyszę pytanie gdzieś z głębi kurtki. - Patryk, co teraz?
Nie wiem! Nie wiem co teraz będzie. Trzymam ją w objęciach, ale możliwe dlatego, żeby nie musieć spoglądać w jej oczy. Tam kryła się zdrada! Hipnotyczne przyciąganie. Uwiedzenie. I całkiem mi nie znany nowy krąg. Nowy obwód. Nie mogłem tam wejść, jeszcze nie dziś, nie teraz…
- Nie wiem, Anno…
Chyba ten gest nie był odpowiedni, może zrodzić w niej fałszywą nadzieję. Ale mnie samemu jest także dobrze, kiedy tulę tak kruchą istotę jak Anna do piersi i na moment stajemy się sobie bliscy. Gdybym tylko nie był tak zgorzkniały! Gdyby tylko rany po poprzednim związku bolały choć trochę mniej! Gdybym potrafił wyrwać się z okowów własnego samoudręczenia! Czy mam prawo wciągać Annę w swój pomylony świat? I czy umiałbym dać jej choć trochę szczęścia? Echo jej własnego do mnie uczucia?
Odsuwam ją delikatnie.
Patrzy na mnie z ufnością. Tego się właśnie bałem!
- Muszę to wszystko sobie przemyśleć…
Znowu rozmyślanie. Ileż to dni spędziłem na myślach? I dokąd mnie zaprowadziły?
- Rozumiesz, Anno?
Kiwa głową, że rozumie, ale tym razem jej nie wierzę. Ja też bym nie rozumiał, w sumie to nawet ja sam siebie nie pojmuję - jakże mogę oczekiwać, że ta młoda dziewczyna tego dokona? A może jest mądrzejsza ode mnie? I zna przepis na życie? Wystarczy pobyć razem, a zdradzi mi ten najdroższy sekret?
Nachylam się do niej i całuję delikatnie w czoło. Jest to jedyna pieszczota na jaką mnie stać w tej chwili. Niczym pocałunek ojca albo brata. Bez zobowiązań. Bez obietnic. Ni to zapłata, ni podziękowanie. Właściwie nie wiadomo co.
Odwracam się i idę przed siebie.
Muszę być teraz sam. Sam na sam ze swymi myślami.
Powietrze rozerwał przeciągły świst. Hektor posłusznie przybiega do mnie i zajmuje pozycję przy nodze.
Wróciłem do obwodu.
Znajome uczucie pustki i rozczarowania powitałem niemal z uśmiechem i wdzięcznością.
Motto: „Czy kiedykolwiek spotkałeś się z kobietą, krzycząc z utajonego strachu? (…) Najwięksi dziwacy są tutaj, więc proszę, przestań się gapić na mnie.” ( fragment utworu „Freaks” Marillion)