Snow White 16, 17
16
Gdy otworzyła oczy, zobaczyła nad sobą bogato zdobiony malowidłami sufit.
-Jesteś- odetchnęła Nena z ulgą- Już się bałam, że nigdy nie odzyskasz przytomności!
Monika próbowała się unieść, ale ciało odmówiło posłuszeństwa. Była strasznie słaba.
-Leż spokojnie- poleciła jej Nena- Musisz nabrać sił. Bardzo nas wszystkich wystraszyłaś.
Miewasz tak często? Chorujesz na coś?
-Nie…
Nena przyglądała jej się niespokojnie.
-To pewnie ze stresu…- stwierdziła cicho.
Monika nic nie odpowiedziała. Zemdlała pierwszy raz w życiu. Nie miała pojęcia dlaczego. Ale
nie zdziwiłaby się, gdyby przyczyną był właśnie stres.
Do pokoju wszedł Rochit.
-Jak się czujesz?- zapytał Monikę z troską.
Monika się nie odezwała.
-Jest bardzo słaba- odpowiedziała za nią Nena- Próbowała się podnieść, ale wylądowała na
poduszce.
-Powinnaś odpocząć- powiedział- Dopilnuję, żebyś dostała też pełnowartościowy posiłek, bo
wydaje mi się, że ostatnio zbyt mało jesz i dlatego zabrakło ci sił.
„Myśl, co chcesz, byle byś sobie poszedł na zawsze z mojego życia”.
Rochit jednak nie poszedł, ale usiadł przy niej i chwycił jej dłoń. Monika jednak nie cofnęła
jej. Nie miała sił.
„Chcę do domu” myślała ciągle. „Chcę do domu…” myśl ta krążyła w jej myślach co raz
szybciej i szybciej. Na czole pojawiła się kropla potu.
-Snow White, ty masz gorączkę- zauważyła Nena z niepokojem.
Rochit przyłożył dłoń do jej czoła. Było gorące.
-Nena, idź po ręcznik z lodem- nakazał natychmiast.
-Lekarza…- powiedziała siostra.
-Nena, ręcznik z lodem!
Nena pobiegła nie protestując.
„Do domu” Monika nie mogła pozbyć się tej myśli. W końcu zaczęła powtarzać ją na głos.
-Ja chę do domu. Do domu. Muszę do domu…
-Ciii…- chłopak próbował uspokoić dziewczynę i zagłuszyć odzywające się sumienie.
Gdy Nena wróciła, natychmiast przyłożyła ręcznik do czoła Monice. Dziewczyna miała silne
rumieńce na twarzy i mocno się pociła.
-Rochit, trzeba wezwać lekarza- powiedziała zdecydowanie Nena- Ona może umrzeć.
-Nie możemy wezwać lekarza.
-Rochit!
-Nie!
Nena próbowała powstrzymać płacz.
-Idź poszukać leków przeciwgorączkowych.
Nena posłusznie to zrobiła. W między czasie jednak zadzwoniła też do lekarza. Nie mogła
pozwolić, by lekkomyślność brata być może pozbawiła kogoś życia.
Lek przeciwgorączkowy został podany, a po piętnastu minutach pojawił się przy chorej
lekarz.
-Musiałam- powiadomiła brata Nena, gdy zobaczyła jego pytający wzrok.
Lekarz zbadał Monikę i przepisał leki.
-Potrzebuje teraz dużo spokoju. To zwykła infekcja, jednak być może stres sprawił tak
wysoką temperaturę.
-Dziękuję, panie doktorze- Nena podziękowała z ogromną ulgą.
-Dziękuję- powtórzył Rochit i wręczył lekarzowi pieniądze.
-Gdyby coś się działo, proszę mnie ponownie wezwać, choć nie sądzę, by to było potrzebne.
Do widzenia.
Gdy lekarz wyszedł, Rochit zwrócił się do siostry:
-Przepraszam cię, Nena. Spanikowałem.
Dziewczyna nie odpowiedziała. Było jej wstyd, że ma takiego brata. Było jej wstyd, że porwał
niewinną dziewczynę, która teraz przez niego potwornie cierpi.
-Ja z nią zostanę- powiedziała po chwili namysłu- Ty idź.
Chłopak chciał zaprotestować, jednak sumienie kazało mu dać za wygraną. Wyszedł z pokoju.
Nena usiadła przy leżącej już spokojnie Monice.
-Przepraszam- powiedziała ze łzami w oczach- Przepraszam.
17
Rochit starał się, jak mógł, by dobrze zatroszczyć się o Monikę. Na początku w ogóle się jej
nie pokazywał na oczy. Nawet, gdy chciał, siostra mu nie pozwalała. W końcu doszedł do
wniosku, że powinien przeprosić Monikę. Namówił Nenę, by porozma