Snow White 16, 17
Spojrzenie tego
gościa było zagadkowe. Niestety nie dojrzała się w nim odpowiedzi.
*
XXX. To ona. Jako przyszła żona hinduskiego bogacza? Jak? Porwana? Czy tylko upozorowała
porwanie? Wszyscy jej szukają, a ona siedzi sobie w Indiach, jakby nigdy nic. Nie wyglądała
na taką…
*
„Dzisiaj dziewczyna ma co innego na głowie… Po weselu…”
Spojrzała na Nenę. Ta miała spuszczoną głowę.
Monice urosła gula w gardle a serce zaczęło walić jak oszalałe. Podniosła się z krzesła.
-Snow White, proszę cię, usiądź- zaczęła mówić spanikowana Nena.
Monika jednak jej nie słyszała. Słyszała tylko bicie swojego serca. Niewiele myśląc, chwyciła
butelkę z winem. Musiała coś rozwalić. Musiała usłyszeć dźwięk rozbijającego się szkła.
Odsunęła krzesło i zrobiła kółko w miejscu. Przecież nie rozwali tego o głowę tego palanta,
nie będzie tego efektu…
Ruszyła ku drzwiom.
-Snow White!- usłyszała za sobą zrozpaczony głos.
Niech płacze nad rozlanym winem.
Wyszła z jadalni i zamknęła drzwi z hukiem.
Przystanęła kilka kroków za drzwiami. Spojrzała na butelkę. Jest taka gładka…
Zrobiła zamach i cisnęła nią w zamknięte drzwi. Jej głośny trzask wyzwolił emocje.
Monika wydała z siebie rozpaczliwy krzyk, po czym rzuciła się ku drzwiom. Służba patrzała na
nią zupełnie zdezorientowana. Nikt nie próbował jej zatrzymać. Monika wybiegła na
zewnątrz. Poszukała wzrokiem bramy. Jest. Pobiegła ku niej ile sił w nogach.
Nie chciała się otworzyć. Zamknięta. Zaczęła się więc na nią wspinać. Musiała stąd uciec i to
natychmiast. Nie może dłużej czekać. Musi się uwolnić!
Usłyszała za sobą krzyki. Nawet się nie odwróciła w ich stronę. Musi uciekać. Nikt nie może
jej zatrzymać.
Brama była wysoka na dwa metry, a Monika miała lęk wysokości, który ujawnił się, gdy
znajdowała się na jej szczycie. Krzyki za nią kazały jej jednak natychmiast skoczyć.
Skoczyła więc.
Lądowanie zabolało tylko trochę. Monika szybko się podniosła i wybiegła za ulicę.
W lewo- nic. W prawo?
…
niedziela, 1 listopada 2020
Minona AW