Smutny Sylwester Profesora Bączyńskiego z wesołym końcem
ramię.
-
Precz Judaszu! – krzyknął wleczony uprowadzony.
- Ależ Piotrusiu! To
barbarzyństwo! To wbrew prawu i obyczajom! Gżegżółka nie zasłużył sobie
na takie traktowanie! – wołał Profesor.
- Idziemy dalej. Nie mamy
wiele czasu. – stwierdził Serafin.
Sześcioskrzydły uniósł się nad
ziemią.
***
To nie był dobry dzień osła Porfiriona. A
whisky nie jest tym co osiołki lubią najbardziej. Cóż jednak czynić
kiedy szczęście w pełni, każdy wesół i nikt nie potrzebuje
groteskowo-heroicznych osiołków? Wbrew wszechwiadomym przekonaniom, są
tacy, którzy nie lubią świąt, którzy wręcz ich nienawidzą, którzy w
święta czują się odrzuceni, niepotrzebni.
- Nad problemów zawiłość,
nad Chrystusa małego, cóż większego nad żałość osła niepotrzebnego?
Osioł
wychłeptał końcową zawartość miseczki, czknął zdrowo i powrócił do
oglądania słojów, którymi znaczone były deski stodoły.
- Zrozumieć mi
niepodobna – sposób na ośle smutki – miast je zagnieść radością, topić w
butelce wódki...
Przez pijackie mamrotania przebił się cichy
szelest.
- Witaj osiołku! – z mroków wyłonił się Piotruś.
- Pan
zmartwychwstał! – krzyknął Gżegżółka.
OSIOŁEK PORFIRION:
Ponad
wszelką wątpliwość
miernik przyjaźni jest taki:
póki nie masz
zabawy
zbędny alkohol wszelaki!
***
Fafik leżał. Bolało
go wszystko. Począwszy od wielkiego czarnego nosa, na ogonie
skończywszy.
Karma była naprawdę zbyt sucha. A spacery zbyt rzadkie.
Nie
słuchaj ludzi gdy mówią byś przemówił ludzkim głosem.
Fafik leżał.
Nie miał nic lepszego do roboty.
***
- Ależ panie
doktorze...
- Nie ma mowy, Profesorze!
- Tylko ten wieczór...
-
Nie ma mowy, Profesorze!
- Jest przecież zdrów!
- Nie ma mowy,
Profesorze!
- ...cóż mam panu za to dać?
- Trzydzieści srebrników!
-
Milcz, Gżegżółko!
***
- Wielki jest Pan i prawy! – głosił
mężnie Gżegżółka.
- Co teraz, chłopcy? – Serafin skierował się do
towarzyszy.
- A jego słowa godne zaufania!
- Świętować, panie
aniołomistrzu! – odpowiedzieli zgodnie Fafik wraz z Piekielnym
Piotrusiem.
- Zbawił nas przez Drzewo Krzyża!
- A Hermenegilda? –
przypomniał nieśmiało Profesor.
- W remizie, panie Profesorze.
-
Aniele... czyń swą powinność!
SERAFIN:
(gruchnął Profesora
mieczem)
- Aniele! Jesteś aniołem miłości!
SERAFIN:
(przebija
Piotrusia strzałą)
- Ziemia jest pełna jego łaski!
***
Scena:
wnętrze remizy
Czas: sylwestrowy
(huczno i głośno)
-
Hermenegildo!
- Taaak, panie Profesorze?!
- Potrzebujemy cię!
-
Taaak, panie Profesorze?!
- Czy udasz się z nami świętować?!
-
Taaak, panie Profesorze?!
- A może zostańmy tutaj?!
- Taaak, panie
Profesorze?!
Wskutek dziwactw przeróżnych, które dzieją się na
wiejskich remizach Ochotniczych Straży Pożarnych grupa naszych
przyjaciół pozostała w remizie świętując nadejście nowego roku.
***
PROFESOR
BĄCZYŃSKI:
(lekceważąc reumatyzm)
Udało nam się! Ależ pięknie nam
się udało, Piotrusiu!
PIEKIELNY PIOTRUŚ:
A jakże!
OSIOŁEK
PORFIRION::
(ryczy proroczo)
FAJERWERKI
KURTYNA