Śmierć nadejdzie nocą...
Trudno opisać szok, jaki w następnych dniach rozegrał się w rodzinie poety. Na szybko zaimprowizowanym pogrzebie odegrano jego utwór muzyczny, zapłakani rodzice zaśpiewali razem z chórem, w którym pisarz śpiewał przez ponad dwadzieścia lat, a znajomy ksiądz wygłosił płominne kazanie. Traf chciał, że zakończyło się ono słowami: “...dopóki rośnie nadzieja…”
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora