Silver River cz.1
powstrzymał lecz myśl ta i jej pochodzenie przeraziły go tak bardzo, że stracił na chwilę orientację, przez te parę sekund był obecny w domu Johnsonów tylko ciałem.
- Hej Greg pytałem czy jeździłeś ostatnio ciągnikiem bo sprawiłem sobie nowy, będę musiał ci pokazać co i jak. Stary co jest?
- Nie nic mi nie jest jakoś zamyśliłem się. Tak widziałem twój nowy nabytek dam sobie radę.
- No mam nadzieje wydałem na niego dziesięć tysięcy zielonych, radzę obchodzić się z nim delikatnie - Tom zaczął lekko chichotać. Na twarzy Grega pojawił się lekki wymuszony uśmiech wciąż w jego głowie tkwiła ta straszna
myśl o zbieraniu zwłok z pola. – Co mi strzeliło do głowy – pomyślał. Lekkim ruchem głowy spróbował odegnać od siebie myśli. Syn Toma – Kevin wyszedł do łazienki, a Johnson podszedł do niego i szepnął
- Greg jesteś na siłach dziś pracować? Bardzo źle wyglądasz. To ciężka praca, a ja nie chce cię do niczego zmuszać.
-Tom, dam radę uwierz mi.
- A Linda jak tam? Trzyma się jakoś?
- Musi tak jak ja. Wciąż czeka, a ja po woli wiesz chyba tracę już nadzieję. To już dwa tygodnie Tom, pieprzone dwa tygodnie.
-Będzie dobrze, wiesz, że u mnie zawsze masz wsparcie, zresztą tak jak i u każdego z mieszkańców.
-Wiem Tom, dzięki.
ZWŁOKI NA POLU, ZWŁOKI NA POLU!
Greg znowu stracił świadomość gdy przez jego umysł przebiegały kolejny raz te słowa. Dostrzegł gęsią skórkę na rękach i wydawało mu się, ze za chwile zemdleje. Stał jednak dalej.
Wyszli we trójkę w kierunku ciągnika i kombajnu stających w ogromnym budynku za domem przypominającym nieco stary wojskowy hangar.
Miał do nich dołączyć jeszcze siedemnastoletni syn Wilsonów Tony, ale się rozchorował i musieli poradzić sobie z całą robotą we trójkę,
Greg po usadowieniu się w pachnącej jeszcze nowością maszynie zauważył, że gęsia skórka zniknęła i że czuje się całkiem nieźle jak na osobę, której przed dwoma tygodniami zaginął jedyny syn. Pomyślał nagle o Lindzie i postanowił do niej zadzwonić.
- Hej kochanie nie obudziłem cię?
- Greg przeciaż doskonale wiesz, że nie spałam. Wiesz, że muszę czekać
- Tak wiem, proszę cię zajmij się czymś jak mnie nie będzie, nie siedź w jednym miejscu. Jest nam obojgu bardzo ciężko, ale jeśli będziemy się wspierać damy radę cokolwiek by się nie stało. Kocham Cię
-Ja ciebie też postaram się coś robić, ale Greg rano spojrzałam przypadkowo na jego buciki. Nie wiem czy dam radę
- Kochanie dasz, oboje damy radę. Zadzwonię później. Trzymaj się. Pa
- Pa