SASZA
czym spojrzał na zegar i rzekł: - oj muszę jeszcze wyjść na godzinkę, półtorej na miasto. Nie wiem czy zdążę, ale mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia. Przyjdę tu jeszcze do was dzisiaj. Rzucił na obchodne i nie zabierając z sobą czapki wyszedł. Mama nie zastanawiając się długo. Wyszła do sklepu na zakupy dla mnie i babci. Przyniosła je zapełniając całą lodówkę i powiedziała do babci. –Mamo ja z Wieśkiem MALUCHEM pojedziemy do ciotki Zuzanny na wieś pobędziemy u niej 3 dni. A wy tu nikomu nie otwierajcie pod żadnym pozorem. Nawet nie wychodź do skrzynki pocztowej. Siedź z Laurą cicho w mieszkaniu, światła nie świećcie w mieszkaniu. Po prostu chodzi o to, żeby udało się nam upozorować, że nikogo nie ma w domu. Sasza przyjdzie pod domofon postoi, podzwoni i odczepi się odchodząc na zawsze. Może on celowo zostawił tą czapkę, żeby mieć pretekst do następnego przyjścia?... Przypuszczała moja mama. O nas się nie martwcie. Staruszka skinęła głową. –Dobrze obie zastosujemy się według twojego pomysłu. Rodzice szybko zebrali się do odjazdu pożegnali nas ucałowawszy i odjechali. Zostałyśmy same. Za oknem już szarzało jak rozległ się domofon w przedpokoju. Babcia przyszła do mojego pokoju usiadła na wersalce. Milcząc siedziałyśmy zupełnie po ciemku. Z 2 piętra nie było nas słychać. Domofon dzwonił coraz natarczywiej z minuty na minutę byłam pewna coraz bardziej, że to nikt inny tylko Sasza. Omal aparatu na ścianie nie rozwaliło od tego dzwonienia. –Babciu mogę sobie włączyć po cichu telewizor?- Nie. Teraz jest wieczór, więc będzie z okna odblask włączonego odbiornika widać moje dziecko. Odraziła mi. Dzwonił tak ze 3 godziny bez przerwy. Rano gdy przebudziłam się i wstałyśmy obie znowu rozległ się dźwięk domofonu. I tak przez 3 dni po kolei o różnych porach dnia i nocy. Ja z babcią po cichu chichotałyśmy się. – Niech sobie na mrozie babciu uszy odmrozi… Na trzeci dzień chyba dał za przegrane? Po południu wrócili rodzice od babci siostry ze wsi. Mama weszła i zapytała: - żyjecie? Tak żyjemy, ale jaki miałyśmy tu koncert domofonowy. Oznajmiłam mamie. Czapkę Saszy mama wyrzuciła do śmietnika. hej Assandi czytałam to opowiadanie z zapartym tchem ... ... dosłownie film można bybyło nakręcić z tego opowiadania, jacie jaki ten Sasza był podłym człowiekiem w sumie gdyby ona się nie