Samotny lot

Autor: Whistler61
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Wiedział, że wszyscy siedzą teraz w wieży i że słyszą go na głośniku… ona też tam jest…

Zaczął nucić piosenkę… taką romantyczną, o grajku, który miał gra na fujarce i bębenku…

- Muszę wylądować! Cały i w jednym kawałku! – pomyślał nagle spoglądając na instrumenty.

Pomiędzy wysokościomierzem i sztucznym horyzontem, przypięte było zdjęcie Susanne. W czarnej długiej sukience i delikatnej narzutce. Była piękna. Jak zawsze.

- Dla Ciebie  wyląduję. Uda mi się – wyszeptał

- Wiem – usłyszał gdzieś w głowie jej głos

 

- Skręć na 270 i kontynuuj. Over – usłyszał ponownie przepisowe polecenie .

Zmienił kurs i ciągle się zastanawiał skąd pani Halina umie tak prowadzić? Skąd!!!???

- Kurs 270, wysokość 75. Over – zameldował.

Po kursie zorientował się, że powinien być gdzieś nad łąkami przed lotniskiem.

- Czyli jestem za wysoko by lądować – pomyślał

- Zejdź do 50. Over – usłyszał

Ledwie wysokościomierz ustabilizował się gdy usłyszał:

- Nad lotniskiem widoczność się poprawia. Obecnie ponad 100.

- Zejdź do 20. Over.

Przeszedł! Wysokościomierz pokazywał 15!

- Mam 15. Over – zameldował

Po drugiej stronie kompletna cisza.

- Misiek wracaj – usłyszał gdzieś w głowie.

- Powinieneś widzieć.. – nie dokończył głos z wieży

Zobaczył litery wypisane białym wapnem na trawie.

- Widzę markery! – wykrzyknął

Powoli rozpoczął podchodzenie. Metry uciekały. Coraz niżej i niżej.

Prędkość spadła i otworzył klapy.

Powoli, powoli…

Uderzenie było nagłe i gwałtowne. Hamulec! Odruchowo przestawił dźwignię. Odgłos wyrywanego skrzydła był tym co pamiętał ostatnie…

 

Gdy się budził, słyszał okrzyki. Radosne okrzyki.

Otworzył oczy i zobaczył wszystkich dookoła. Leżał na noszach.

- Nie wstawaj – usłyszał głos Suzy i zobaczył ją.

Wcześniej stała za jego głową i jej nie widział. Zobaczył też podchodzącą panią Halinę.

Z biku leżał jego Pirat. Bez prawego skrzydła, rozbity dziób i owiewka.

- Dlaczego przyziemiłeś z wysokości 5 metrów? – Zapytała pani Halina, gdy stanęła obok noszy

- Wskazywało prawie zero. – powiedział Bob

- Przed chwilą patrzyłem i masz źle skalibrowane zero. – rzucił mechanik „Ginger”. – dałeś się uwieść pogodzie i zapomniałeś o kalibracji.

- Pani Halino – zapytał niepewnie – skąd pani tak dobrze zna procedury kontroli?

- Wiesz… - zaczęła powoli – kiedyś tam, dawno temu, to była moja praca… ostatni lot jaki prowadziłam, to był lot Kazika…

Uścisnął ją mocno za rękę. Uśmiechnęła się.

- Wracam do kantyny. – powiedziała wciąż się uśmiechając – wszyscy potrzebują teraz mocnej kawy

 

Susanne nachyliła się nad nim. Pogłaskał go po czole i mocno pocałowała.

- Nigdy więcej mi tego nie rób – powiedziała – bo cię uduszę

- Nigdy – przyrzekł i wpatrywał się w brązowe kochające oczy oraz rozsypujące się kruczo-czarne włosy, w których mieniło się słońce.

 

Na niebie nie było ani jednej chmurki.

Idealna pogoda do latania.



Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Whistler61
Użytkownik - Whistler61

O sobie samym: Piernik to też ciacho ;) :)
Ostatnio widziany: 2016-09-26 10:44:11