Rozmowa ze śmiercią 4
>-Powiem Tak, jeśli Ty tego nie zrobisz jak najszybciej twoje życie z nim zamieni się w piekło. Nawet jeśli jutro pójdziecie do lekarza i on potwierdzi to co ja powiedziałem, to i tak już na nic się to nie zda, rak jest już w prawie ostatnim stadium.
-Będę przy nim! ja Go kocham! spędziłam z nim pięć lat życia i go nie opuszczę, a tym bardziej nie zrobię tego!
-Posłuchaj mnie, nie wiesz jak to jest żyć z człowiekiem chorym na złośliwego raka? Najpierw lekarze będą dawali Ci złudną nadzieje, że może im się uda go wyleczyć, będziesz jeździła z nim na chemioterapie, na naświetlania i na inne eksperymentalne kuracje, ale to i tak nic nie da. Robertowi najpierw wypadną jego śliczne długie kasztanowe włosy, potem okropnie schudnie, a ostatnie pół roku to będzie po prostu agonia. Lepiej skrócić jego i twoje męki.
Amelia nie wierzyła w to co mówi jej ojciec.
-Moje męki?
- Przez te pół roku w których będzie umierał, nie będzie tą osobą, którą pokochałaś. Będzie się na tobie wyżywał, będzie Cie obrażał, być może nawet będzie chciał w czymś w Ciebie rzucić, w każdym dniu będzie pragnął tylko śmierci. Nie powie Ci już, że Cię bardzo kocha. Pod koniec, nawet nie będzie Cię poznawał. Nie wiem, czy chcesz przez to przejść.
-Ale ja go kocham… –Amelii zaczęły płynąc łzy.
-Wiem kochanie i on też Cie kocha, ale lepiej skrócić to wszystko i zapamiętać go jako osobą z którą przeżyłaś pięć fantastyczny lat, w których ani razu się nie pokłóciliście. Chyba wolisz zapamiętać go jako faceta wesołego, energicznego i pełnego życia niż takiego, który nigdy się nie uśmiecha zawsze jest mu źle, wszystko go boli i nie powie Ci ani jednego dobrego słowa. Zapewniam Cie, że przez ostatnie pół roku właśnie taki będzie.
Amelia cały czas płakała, potem spojrzała się na ojca i powiedziała
-Nie mogę Tato, będę przy nim aż do końca i jeśli nie da się nic zrobić to ty przyjdziesz , pstrykniesz palcami i go zabierzesz, ja nie mogę.
-Zrobisz jak uważasz za słuszne, ale przemyśl sobie wszystko. Takie jest życie ,ktoś umiera, ktoś się rodzi, to jest loteria dziecinko, nigdy nie wiadomo na kogo wypadnie, każdego z nas czeka ten sam los. Nie ważne czy jest sie bogatym czy biednym, ładnym czy brzydkim, wszyscy na koniec lądujemy w ziemi.
Mężczyzna przytulił się do swojej córki i powiedział:
- Na mnie już czas, przemyśl sobie wszystko.
Mężczyzna stał jeszcze wtulony w dziewczynę, po czym puścił ją i poszedł w swoją stronę….
Tego samego dnia, godzina dwudziesta druga trzydzieści.
W mieszkaniu Amelii…
-Robert! Choć zaczął się już film –zawołała Amelia.
-Już lecę, czekaj wezmę tylko popcorn.
Robert wybiegł z kuchni, przeskoczył oparcie kanapy i wylądował obok swojej dziewczyny.
-Hej piękna, już jestem –Robert uśmiechnął się i pocałował Amelię.
-Robert kochasz mnie?
-Skąd te głupie pytanie, jasne że Cie kocham.
-Wiesz, wole się upewnić.
-Gdybym Cię, nie kochał to nie planował bym z tobą ślubu.
-Masz rację, też Cię kocham.
-Wiem o tym.
Amelia przytuliła się do Roberta.
-A gdybym bardzo zachorowała, to był byś przy mnie, czy byś mnie zostawił? spytała znowu.
-Nie! skąd takie głupie pytania kochanie?
- Nie wiem tak jakoś.
Amelia milczała chwilę, a potem znowu zapytała.
-A jak bym umarła to