rozdział II
- Gdzie jesteśmy?
- Zgadnij.
- Nie wiem nawet jak to określić. Brakuje mi słów. Widzę światło, pustkę, nieograniczoną przestrzeń... Czekaj. Nie. Teraz to raczej ciemność, ciasne pomieszczenie i jest ciepło. Też nie. Czy to pada śnieg? Kurcze! Nic z tego nie rozumiem.
- Właśnie. Umysł.
- Co, umysł?
- Jesteś w nim. Jesteś we mnie.
- Pieeerdolisz!
- Dlaczego miałbym kłamać? Sam nie potrafisz opisać tego miejsca a miałeś rację w każdym słowie. Jesteś realistą, analitykiem, praktykiem. Odrzuć wszystkie prawa jakie znasz, tutaj na nic ci one. Odczuwaj!
- Dobra. Załóżmy, że mówisz prawdę, to co teraz robimy? Idziemy gdzieś?
- Nigdzie nie musimy iść. To świat przyjdzie do nas. Nie musisz się ruszać bo tu nie ma miejsc a czas cię sam odnajdzie i skieruje tam gdzie go poprosisz.
- Ok. Niech ci będzie. Pewnie zaraz się obudzę, ale skoro już tu jestem to pogadajmy. Mówiłeś, że twoja historia jeszcze nie ma końca a początku nie zrozumiem. Czyli logiczny wniosek jest taki, że zaczniemy opowieść gdzieś w środku?
- Logiczny wniosek! A ty dalej swoje. Ostrzegałem cię! Tutaj możesz zwariować, ale ta twoja dziennikarska ciekawość... Zresztą to nie tylko moja historia. Ty też tu jesteś. No, jeżeli stąd wyjdziesz żywy, na pewno będziesz silniejszy i mądrzejszy. Zacznijmy od tego momentu kiedy byłem szczęśliwy, żebyś przygotował się na szok.
- Czyli nie zaczniemy od środka?
- Gdzie jest sam środek to wie tylko sam Bóg. My zaczniemy gdzieś w połowie między początkiem a środkiem.
- No to zamieniam się w słuch.
- Nie tylko będziesz słyszał. Patrz, czuj i smakuj.
Czekał niecierpliwie, chodząc po pokoju od ściany do ściany mijając śmieci leżące na podłodze. Robił się coraz bardziej nerwowy, w przypływie emocji kopnął puszkę po piwie, która odbiła się od ściany i wpadła za łóżko. Już mu się nie będzie plątać między nogami.
- Kurwa! Co ja wyprawiam? Uspokój się człowieku.
Z politowaniem wzruszył głową nad własną słabością i po raz setny tego wieczora spojrzał na świecący w rogu monitor komputera. Brak wiadomości.
Poszedł do kuchni, zabrał kosz na śmieci i z niechęcią zabrał się za powierzchowne sprzątanie. Pozbierał rozsypane w całym pokoju opakowania po napojach, jedzeniu na wynos, wysychające ogryzki, sczerniałe skórki po bananach. Wcisnął dłoń za łóżko i z trudem wyciągnął puszkę, która dopiero co wylądowała tam obok innych, znacznie starszych, zakurzonych śmieci. Nazbierało się trochę tego przez ostatnie dwa tygodnie ale opłacało się, bo wreszcie udało mu się zakończyć to nad czym męczył się od dwóch lat.
Usiadł przed komputerem w fotelu, gdzie odgniótł już tylko swoje miejsce. Przetarł wysuszonymi rękoma zmęczoną twarz, która zaniedbana przez brak czasu na męską kosmetykę, zarosła żadką brodą. Przeczesał palcami długie włosy i uśmiechnął się do siebie. Nawet nie zauważył kiedy tak mu wyrosły. Przestał zwracać uwagę na to jak wygląda kiedy wziął się za pisanie, albo robił na złość matce, która uparcie próbowała go nakłonić do odwiedzenia fryzjera, zmiany nielubianej pracy, poukładania koszulek w szafie, znalezienie przyjaciół i wyjście na miasto. Oczywiście, żadnej prośby nie spełnił poza wyniesieniem śmieci. Dorosły chłopiec.
Monitor komputera nadal nie wyświetlił pożądanej wiadomości. Przez plazmową powierzchnię przenikały tylko wygenerowane twarze idealnych ludzi i sytuacji reklamujących absolutnie wszystko poza prawdziwą przyjaźnią i miłością. W oczach odbijały się informacje ze świata, który nie miał nic wspólnego z jego rzeczywistością i na który on sam nie miał żadnego wpływu.
Czy to prawda? Jeden człowiek nie ma wpływu na środowisko zewnętrzne? Na świat w telewizorze? Gazecie? Głowy setki, tysiąca, miliona osób?
Historia mówi
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora