Rozdział I
, lecz po chwili wszechogarniająca czerń sprawia, że znika zupełnie. -Dziękuję- powiedziałam. I naprawdę czułam się wdzięczna. W końcu zaufał nieznanej dziewczynie, w dodatku takiej, która była dla niego niemiła i nie dawała żadnych powodów, żeby ją lubił. -To ja dziękuję. Za to, że mogłem się wygadać, za to, że mi nie przerywałaś. W ogóle za wszystko. Nie mówiłem o tym odkąd Karolina-zawiesza głos i w końcu próbuje to powiedzieć- umarła. -Jaka była? -Pełna życia, zawsze w ruchu, energiczna optymistka. Powinienem był zauważyć, że coś się dzieje! Wyraz twarzy miała poważniejszy, już nie miała tej gracji i siły w sposobie poruszania, ciągle się o coś potykała, a zielone oczy były mniej roziskrzone, bardziej skupione. Nigdy nie płakała. Potem, już pod koniec swojego życia miała tylko duże i lśniące oczy, wyraźnie walczyła ze sobą. Ona umierała, ale nie chciała nas martwic. Była w złym miejscu, na straconej pozycji. Pozostało jej tylko czekać z pustą nadzieją, która powoli gasła. Nikła w wielkim szpitalnym łóżku. Ale jest coś gorszego od płaczu. Pustka. Taka chwila kiedy po prostu siedzisz i wpatrujesz się w niebo, wiesz, że nie możesz nic zrobić i ogarnia cię to przerażające poczucie bezsilności, które zżera cię od środka. A Ty nie robisz nic. Po prostu się przyglądasz. A gdy wreszcie postanowiłem coś zrobić, jej już nie było. Bezradnie pogładziłam go po włosach, nie wiedziałam i nadal nie mam pojęcia co w takiej sytuacji się mówi. Wyciągnął ku mnie jakąś kartkę, która nosiła ślady częstego czytania. Początkowo nie dotarło do mnie co trzymam w ręku. Ostatnie pożegnanie. Najbardziej trafiły do mnie te słowa: „Chcę, żebyś miał też własne życie. Żebyś nie był przywiązany do mnie jak do statku, który utonął, a ty nie możesz się z niego wydostać. Nie chciałam, abyś poświęcał się dla mnie, rezygnując z siebie. Dziękuję Ci za ten wspólny czas razem. Za miłość, którą okazywałeś mi w każdej chwili. Dzisiaj, po tym ostatnim roku spędzonym razem, jestem inną osobą, dziewczyną, która odnalazła się w swoim życiu. Dziękuję ci za to, że wciąż trwałeś przy mnie. Jesteś najlepszym bratem jakiego mogłam sobie wymarzyć. Pamiętaj, że odeszłam szczęśliwa. Kocham Cię. Twoja Karolina” -Wiedziała, że umiera, prawda? -Na pewno, przecież była dorosła. -Nie o to mi chodzi, wiedziała, że pozostały jej dni, może nawet godziny i dlatego kazała ci wyjechać. Nie chciała, żebyś patrzył jak odchodzi. -Zawsze miała wspaniałą intuicję, pewnie tak. Myślisz, że jest coś dalej czy po prostu wyparowała? -Ktoś mi kiedyś powiedział, że po śmierci jest to w co wierzysz. -A jeśli wierzymy w inne rzeczy? -To naprawdę nic. Bo miłość nie zna żadnych przeszkód, nawet śmierci. Uwierz, Karolinę uniosły już ptaki, tam wyżej na wstęgach miłości, a teraz jest już wolna od wszelkich trosk i może szybować do woli. Jest wolna, ale to nie znaczy, że o tobie zapomniała. -Więc skoro tam jest lepiej, to dlaczego Ziemia istnieje?- przypominał mi małe dzieci, które chcą od razu poznać odpowiedzi na wszelkie nurtujące je pytania. -Bo to nasze życie to tylko egzamin, do którego można podejść tylko raz. Nie ma nieba, ani piekła, ale od nas zależy w jakim miejscu się znajdziemy. Choćbyśmy uczniami byli najtępszymi w szkole świata, nie będziemy repetować żadnej zimy ani lata- zacytowałam jeden z moich ulubionych wierszy.- I każdy ma tu jakiś cel, który powinien wykonać, widocznie Karolina już to zrobiła. -Karola mówiła coś podobnego, że do końca swojego życia będzie gonić światło gwiazd, chociaż nie wie czy jest to czegoś warte. -To z jednej piosenki, dalej było, że dusze umierają, aby poczuć się żywe. Pokiwał głową, a ja postanowiłam go zostawić wraz z jego przemyśleniami, bo są pewne drogi, które trzeba pokonywać samotnie…