Opowieści z Przeklętej Doliny: Język Plonów - część IV
"Język Plonów" Część IV-rta Dobrze wiedział, że prędzej czy później nastąpią kolejne skurcze porodowe ale nic nie wskazywało na to, że od poprzednich minie zaledwie kilkanaście minut. Dziecko mogło urodzić się w każdej chwili - takimi mniej więcej słowami chciał nastraszyć nieco detektywa choć tak na prawdę sam nie wierzył w tak szybkie rozwiązanie. To dziecko za szybko chciało wyjść na światło dzienne i to akurat w chwili nieobecności Mothmana. Stał jak skamieniały w progu sypialni. Ręce opadły mu na widok stojącej przed nim Agnes. Jej pałające wściekłością oczy i zacięte oblicze wskazywały, że nikt ani nic jej nie powstrzyma. Poitos nie chciał ponownie używać siły wobec hrabiny a inne środki perswazji były bezużyteczne. Z przegubów jej dłoni zwisały zerwane więzy. - Nie zbliżaj się do mnie bo nie odpowiadam za swoje czyny. Dla własnego dobra powiedz mi gdzie jest John. - To i tak niczego nie zmieni. - Już mi to mówiłeś - syknęła w odpowiedzi. - Potrzebuję pomocy i ochrony. Zgadza się. Dlatego powiesz mi gdzie jest John i pójdziemy tam razem. Pierre musiał się zgodzić. Czuł się odpowiedzialny za zdrowie hrabiny. Nie mógł jej powstrzymać ale nie mógł też pozwolić jej działać samej. Tak czy inaczej detektyw będzie na niego wściekły. - Dobrze - Lady M. nie była zaskoczona jego odpowiedzią. - ale najpierw powinnaś spojrzeć w lustro. Wtedy pójdziemy poszukać twojego męża. Energicznym krokiem wyszła z sypialni do przedpokoju i stanęła przed lustrem. Z jej ust wyrwał się okrzyk przerażenia. Wróciła do sypialni ze łzami w oczach i bezradnie stanęła przed lekarzem. - Co się ze mną dzieje? - Nie wiem. - Poitos przyznał ze smutkiem przyglądając się siniakom, ranom na jej ciele i potarganej koszuli nocnej. - Tak jakby dziecko biło cię od środka ale tak mocno? Nie spotkałem jeszcze takiego przypadku. Hrabina spojrzała na niego ironicznie. - Na rękach i twarzy też? Chyba oszalałeś! - krzyknęła ze złości. -Właśnie te ślady najbardziej mnie niepokoją. Przychylam się raczej do twierdzenia, że to ktoś lub coś z zewnątrz cię maltretuje. - Musimy odnaleźć Johna. - Albo egzorcystę - dokończył niechcący chirurg. Nagle na jego oczach Agnes stęknęła z bólu i na jej policzku pojawiła się głęboka, krwawiąca rana. Lekarz przyglądał się jej zafascynowany. Agnes odwróciła się na pięcie i wyszła z sypialni. - Za chwilę wychodzimy - rzuciła tylko w progu a Poitos odetchnął głośno zrezygnowany. Mothman nie wiedział od czego powinien rozpocząć śledztwo. Gdy Sean z Aaronem wyszli z domu detektyw został sam na sam z tuzinem trupów w środku. C.D.N. Konrad Staszewski