Rozdział 8
- Wszystkiego dowie się pani na rozprawie. Muszę jeszcze udać się z wizytą do pańskich teściów - to mówiąc skierowała się do wyjścia. Berenika grzecznie odprowadziła ją do wyjścia, po czym wróciła do córeczki. Po nakarmieniu jej postanowiła pójść na spacer. Ubrała Oliwię i po upływie kilku minut wyszły z domu. Po drodze zaszły do kwiaciarni, by kupić znicz i wiązankę na grób Andrzeja.
- Witam miłe panie - uśmiechnęła się Ewelina, witając swoich gości. Dziewczynka wesoło wyciągnęła do niej rączki, dając tym samym znak, że chce znaleźć się w jej ramionach. Berenika nie ukrywała, że polubiła tą młodą ekspedientkę. Była dla niej jedyną przyjazną duszą, którą chciała poznać.
- A cóż to jest powodem takiego dobrego humoru, co? - zagadnęła Berenikę.
- Odwiedziła nas pani, która ma zadecydować, gdzie pozostanie mała.
- Hmm… Czy mogę wnioskować, że wszystko poszło po twojej myśli?
- Nie. Wszystko poszło w kierunku prawdy. A prawda jest taka, że jestem dobrą matką. A teraz poprosimy o stały zestaw i pędzimy pochwalić się tatusiowi - Po raz pierwszy od dawna kobieta czuła radość, rozpierającą jej duszę. Cieszyła się, wręcz była szczęśliwa, że jej najgorsze sny, nie mają szansy się sprawdzić. Ta rozprawa była już dla niej tylko formalnością.
***
Dwa tygodnie później poprosiła Ewelinę o opiekę nad jej córką, a sama udała się do sądu rodzinnego. Siedząc przed salą numer osiem ujrzała, zmierzającą w jej kierunku starszą kobietę. Była to oczywiście jej teściowa. Kobieta wszczęła awanturę. W pewnym momencie podszedł do niej ochroniarz, któremu najwyraźniej znudziło się jej donośne wypowiadanie swoich gróźb w kierunku młodej kobiety. Mężczyzna delikatnie poinformował ją, że będzie zmuszony wydalić ją z budynku, jeśli nie zaprzestanie dalszych krzyków. Po chwili wszyscy zostali wezwani na salę. Wchodząc dziewczyna zauważyła biegnącego pana detektywa. Uśmiechnęła się nieco i weszła do środka…
Usiadły po dwóch stronach sali. Ona ze swoim obrońcą po lewej stronie sali, a teściowa po prawej. Była niezwykle skupiona. Z uwagą słuchała słów sędziego, który starał się, jak najlepiej i sprawiedliwiej, przede wszystkim rozpatrzyć zaistniałą sytuację. Najpierw zeznawała starsza pani, z racji tego, że to ona wniosła pozew.
- Nazywa się pani Helena Paśnicka. Ma pani sześćdziesiąt trzy lata i mieszka wraz z mężem w Zakopanem, tak? Dla strony jest pani teściową, więc może pani zrezygnować ze składania wyjaśnień.
- Po, co mam rezygnować, skoro ja ją tu sprowadziłam? Wysoki sądzie! Ta kobieta musi zostać ukarana!
- Ale proszę nie krzyczeć. Myślę, że wszyscy tu na sali mamy dobry słuch - powiedział mężczyzna srogim głosem.