Rozdział 6
Minęły cztery miesiące. Oliwka skończyła pół roku. To był kolejny dzień z rozdziału: smutne. To właśnie dzisiaj - trzydziestego października - zmarł Andrzej. Berenika zamówiła uroczystą mszę w ich parafii, na którą poszła oczywiście z Oliwią. Nabożeństwo skończyło się parę minut po siedemnastej. Dziewczyna poszła jeszcze na cmentarz, by zapalić mężowi znicz, po czym skierowała się w drogę powrotną do domu. Przy bramie spotkała znajomą ekspedientkę z kwiaciarni.
- Dzień dobry - powiedziała wesoło dziewczyna.
- Witam.
- Czy znalazłby pani chwilkę dla mnie?
- Nie bardzo. Muszę nakarmić małą, ale jeśli to coś ważnego to zapraszam na kawę - kobieta uśmiechnęła się i po upływie kilku minut były już w domu Bereniki. W czasie, gdy ta zajęła się małą, dziewczyna pomogła w zaparzeniu kawy. Z nieukrywaną ciekawością rozglądała się po wnętrzu dużej i przestronnej kuchni. W tym pomieszczeniu każdy detal był dopracowany z największaą precyzją. Dziewczyna zastanawiała się, gdzie mogli znaleźć równie twórczego projektanta, który tak idealnie zaprojektował funkcjonalność, jak również estetykę w tym wnętrzu. Na pierwszy rzut oka, uwagę przyciągały podświetlone szafki kuchenne, mające dużą ilość półek, które niewątpliwie rozwiązywały problemy każdej pani domu, borykającej się z ilością miejsca na produkty spożywcze. Kolejną ciekawostką była wnęka, w której znajdowała się wbudowana lodówka. Ściana pokryta była kamieniem. Lodówka, również posiadała taką fakturę, co sprawiało wrażenie, jakby ściana była pusta. Jednak tak nie było. Na samym końcu zwracało się uwagę na wysepkę kuchenną, która służyła nie tylko za stół do spożywania posiłków, ale miała wmontowaną zmywarkę i efektowny zlew. Wszystko tworzyło jednolitą całość Nawet nie zauważyła, kiedy Berenika weszła do kuchni.
- Woda się chyba gotuje – powiedziała, mijając ją i wyjmując z jednej z szafek dwie białe filiżanki.
- Przepraszam, nie chciałam być wścibska.
- Nic się nie stało. Z ilu łyżeczek?
- Z dwóch. Przepraszam, ale czy mogę prosić panią o numer do projektanta tego domu i kuchni?
- To jest, ta pilna sprawa?
- Nie, nie. Ale to jest to, czego szukam. Chciałam poszukać w Internecie czegoś, co by nas zainteresowało.
- Nas?
- Proszę wybaczyć. Wpadłam tu z zupełnie inną sprawą, ale wydaje się, że przypadkiem mam szansę rozwiązać inny problem.
- Nic z tego nie rozumiem - oświadczyła zaczynając się śmiać. - Ale dobrze, przejdźmy do salonu i tam dokończymy - kobiety uśmiechnięte wyszły z kuchni, by po chwili usiąść na kanapie w dużym i jasnym salonie.