Rozdział 4
- Trzeba było ugryźć się w język, zamiast komentować. To też jest wpisane w twój zadów? - spytała z ironią w głosie.
- Nie. Nie wiem, czemu to zrobiłem. Było mi po prostu żal, jak zobaczyłem pani płacz. Przepraszam. A to nie jest mój wymarzony zawód.
- No dobrze. Nie mogłeś… Nie mógł pan wiedzieć, co się stało. A o marzenia trzeba walczyć. Jeśli ten zawód panu nie odpowiada, to proszę go zmienić - to mówiąc odeszła. Nie chciała znowu cierpieć. Za każdym razem, kiedy go widziała, to było, jakby widziała męża.
Szybkim krokiem weszła do sklepu i tam oddała się szaleństwu zakupów. Kiedy patrzyła na te wszystkie mebelki, łóżeczka i wózki dziecięce serce się jej kroiło na milion małych kawałków. Nie potrafiła cieszyć się, kiedy wiedziała, że powinna stać tu razem z mężem. Od pewnego czasu wyrzucała sobie, iż należało wykazać się rozsądkiem i zrezygnować z tej podróży, a przynajmniej postarać się wyperswadować Andrzejowi podróż w nocy. Mogli przecież zaczekać do rana, a wtedy może nie wydarzyłby się ten tragiczny wypadek.
Po raz kolejny podeszła do któregoś z rzędu łóżeczka i nie wiedziała na które się zdecydować. Wybór był ogromny. Co więcej nie wiedziała, jakie mogłoby podobać się także jej mężowi. Jednak, po chwili podeszła do prześlicznego łóżeczka spełniającego, jako drugą funkcję kołyski. Ponadto miało nad sobą baldachim z białego tiulu. Bez zastanowienia wybrała je. Następnie wybrała zestaw mebli: dwie dębowe komody, przewijak i fotel bujany, w którym będzie usypiać małą. Zakupy zakończyła zakupem wózka wraz z nosidełkiem. Po skończonych zakupach, udała się do pobliskiej restauracji na obiad. Zamówiła sporą porcję jej ulubionych pulpecików w sosie pomidorowym, a na deser pochłonęła porządną porcję szarlotki na ciepło z lodami waniliowymi.
Kiedy wracała do domu, zastanawiała się jak to będzie, kiedy mała przyjdzie na świat. Czy poradzi sobie w roli matki i ojca zarazem? Nie miała najmniejszego pojęcia, jak będzie dawała sobie radę. Tak bardzo chciała dać swojej córeczce, to czego nigdy nie zaznała- miłość obojga rodziców. To jednak nie będzie dane również jej dziecku. „Czy to jakieś fatum?” - pomyślała. Dlaczego chociaż jej dziecko nie mogło odczuć, co znaczy mieć przy boku oboje rodziców? Nawet, gdyby bardzo się starała nie zastąpi dziecku ojca. Jedyne, co wie, że może zrobić to opowiadać małej o Andrzeju.