Rozdział 3
- Miłosz… - powtarzała w kółko, niczym zaklęcie. - Po co tu przyszedłeś? Tak bardzo go przypominasz - zaczęła szlochać. Wspomnienia wróciły. Tak bardzo za nim tęskniła. On w dodatku podwoił jej ból. Jego, głos, sposób w jaki się poruszał i ten boski wygląd. To było, tak jakby jej mąż stał właśnie przed nią.
- Przyjechałem tu, ponieważ mam przesyłkę, od właśnie tego Andrzeja. Swoją drogą to musi być niezły drań, zostawić ciężarną kobietę, a teraz przesyłać jaj paczki.
- Jak śmiesz! – krzyknęła. - Mój mąż nie żyje! Nigdy więcej tak nie mów! Wynoś się stąd! - mężczyzna zesztywniał. Powiedział jedynie, że paczkę zostawia w przedpokoju. Ona natomiast już go nie słuchała. Płakała. Jej świętość została urażona. Obcy mężczyzna, pozwolił sobie na prywatne wycieczki w kierunku jej męża. On był zwykłym kurierem roznoszącym zamówienia klientów, więc, jakim prawem wnikał w jej prywatność?
Z wielkim trudem wstała z kanapy. Od razu poszła w kierunku drzwi wejściowych, by zamknąć je na klucz. Po drodze natknęła się na, sporej wielkości, pudełko. Wiedziała, co to jest. To była paczka od jej męża. Drżącymi dłońmi chwyciła nóż i zaczęła je otwierać. Kiedy skończyła zamarła. Łzy zaczęły napływać jej do oczu, a po chwili zaczęły spływać po jej policzkach.