Rozdział 1 . Całość
Rozdział I
To był jeden z kolejnych dni . Mijały szybko, jeden po drugim . Choć życie Herrigów niewiele się zmieniło. W domu rodziny wrócił dawny porządek dnia . Wydawało się to nazbyt dziwne, gdy spokój panujący był ponad wszystkim . Cisze , która tam panowała można porównać z ciszą panującą , gdy małe dziecko coś nabroiło , a potem przez pewien czas skradało się po domu , aby go nikt o nic nie posądzało , a nawet nie zauważył.
Tata , który był w kuchni, przygotowywał tosty na śniadanie i nagle wyjrzał do przedpokoju. W stąpną na stopień schodów , które prowadziły na górne piętro domu . Podniesionym głosem powiedział :
-Lisa, dziecko , proszę wyłącz tą muzykę , śniadanie już czeka na ciebie .
Córka wkrzykiwała z góry – widziałeś gdzieś moją torbę?
-Tak jest tu na dole w holu , obok szafy , a teraz proszę kolejny raz , zejdz na dół , bo chyba nie chcesz się spóźnić na zajęcia ?!
Lisa zbiegła i po chwili siedziała razem z tata w jadalni . Ojciec spytał o jej plany na dzisiejszy dzień. Córka jak w każdy wtorek miała mnóstwo zajęć . Lubiła mieć wypełniony czas rożnymi zajęciami , bo właśnie wtedy nie myślała o niczym . W tym momencie była tylko ona i jej pasja , którą rozwijała . Cała reszta się nie liczyła . Atmosfera panująca przy porannej pogawędce, była pozytywna. Możliwe , ze to słowo nie odzwierciedla dokładnie uczuć domowników , a najbardziej Lisy . Ale to właśnie w ten poranek czuła się bezpiecznie , czuła , ze może porozmawiać z rodzicami i czuła , ze oni będą starali się jej odpowiedzieć na zadane przez nią pytania i nie będą zmieniać tematów wygodnych inaczej.
Była już 7.50 Lisa stała na przystanku autobusowym .Słonce wychodziło za wielkich , puszystych obłoków. Dziewczyna wpatrywała się w nie , wyobrażała siebie jako jedną z tych chmurek . W głowie uroiło się życie , które byłoby beztroskie , lekkie. Nowe , a co najbardziej ważne z niezapisana karta , to tak jakby urodziła się na nowo . Poczuła na policzkach przyjemny powiew wiatru i właśnie wtedy autobus nadjechał . Kierowca poprosił ją o ukazanie biletu i legitymacji .Uczennica szukała w torbie . Miała w niej wszystko , ale w tym momencie nie była w stanie wygrzebać przydatnych rzeczy . Nagle usłyszała za pleców .
-Lisa zostawiłaś u mnie właśnie ten miesięczny bilet razem z legitymacją !
Był to Philip. Szybkim ruchem podniósł się z miejsca i podał papiery dla koleżanki . Dziewczyna uśmiechnęła się i podziękowała. Usiadła naprzeciwko swojego kolegi z równoległej klasy . Philip był na profilu matematyczno-geograficznym . Był to chłopak , który jak na swój wiek miał obrane kierunki życiowe . W przeciwieństwie do Lisy wiedział czego chce od życia , co chce robić , jak ruszyć z miejsca . Zawsze był na właściwym miejscu i czasie. Z kolei Lisa to czyste przeciwieństwo Philipa . Brakowało jej wewnętrznego uporządkowania swojego charakteru . Idee , które przychodziły jej na myśl od razu chciała spełnić . Jej osoba zajmowała się w jednym momencie kilkoma rzeczami , lubiła być w kilku miejscach na raz , a także czuć się potrzebna . Nie znosiła , kiedy jej czas wypełniała pustka . Czuła się wtedy oderwana od cywilizacji . W takich chwilach wpadał w stan , który wprowadzał ją do obłędu , wszystko wydawało się dla niej takie bez znaczenia , wszystko stawało się obojętne . Bo może właśnie w tych chwilach uświadamiała sobie , że nic nie jest warte starań i walki o to , żeby było lepiej w życiu . Starał się w takich momentach podbudować się na duchu . Jednym z działań uśmierzających wszelkie pustki życiowe , były rozmowy z każdym , który napatoczył się jej po drodze , ale to właśnie w tym czasie nikt nie mógł albo po prostu nie chciał poświęcić jej chwili ani zawracać sobie głowy sprawami dziecka , które buntuje się przeciw niesprawiedliwościami losu . Tak to ujmowali starsi.