Restaurator 3
- Ale jesteś ładna! Mogę ci pstryknąć fotkę? – Daria zaskoczyła nieprzygotowaną klientkę
Monika nie zdążyła odpowiedzieć. W pierwszej chwili zmiękczył ją komplement od, wydawało jej się konkurentki. Poczuła się zażenowana, kiedy Daria z nastoletnią szczerością podała jej przysłowiową rękę mimo jej nieukrywanej niechęci ze strony starszej dziewczyny. Zatkało ją ze zdziwienia kiedy Daria pstryknęła pierwsze zdjęcie i oślepiła ją fleszem.
- Jeszcze jedno nie zaszkodzi – pstryknęła jeszcze raz bez flesza
- Wszystkie dobre rzeczy są trzy – kolejne pstryknięcie
- Ale to głupie przysłowie – po czym wypstrykała całą serię zdjęć.
W pamięci aparatu wylądowało kilkanaście portretów blondynki. Wpierw uwiecznione zostało jej zdziwienie. Każde kolejne zdjęcie pokazywało jej nagłe zmiany nastroju, aż skończyło się na rozprężającym uśmiechu. Wreszcie stało się to na co czekała Daria. Monika zaczęła pozować. Skromnie, ale jednak to było pozowanie. Niby nie chętnie się fotografowała, ale chęć pokazania się z najlepszej strony zwyciężyła wstyd i niską samoocenę.
- Ona musi zawisnąć w Galerii. Jest taka śliczna. Nieprawda? – Daria zapytała mnie, nie przerywając robienia zdjęć.
Monika zastygła w oczekiwaniu na moją odpowiedź. Zapomniała, że Daria wciąż robi jej zdjęcia. A ja długo zwlekałem z odpowiedzią. Nie mogłem się nadziwić czy Daria zadała to pytanie ot tak sobie czy zrobiła to specjalnie. Nie wiem w jakim celu.
- Skoro już zdecydowałaś co mam zrobić z MOJĄ ścianą. To muszę ci przyznać rację. Ona musi znaleźć się w twojej galerii na mojej ścianie. No.. to stała klientka. Należy się jej – zrobiłem długą przerwę patrząc Monice głęboko w oczy.
- I jest oczywiście bardzo piękna
Zawstydzona blondynka opuściła wzrok i z uśmiechem zgasiła papierosa. Dokładnie i powoli rozgniatała go na talerzyku. Skończyła wypuszczając dym w górę, a wzrok z powrotem utkwiła w moich oczach. Jej spojrzenie nie miało już ani śladu zawstydzenia, było za to pełne dumy.
- Pieniądze mi daj – Daria wyciągnęła mi przed nos, otwartą dłoń wierzchem do góry.
- Co?! – zemściła się tym gestem za wczoraj. Wtedy wepchnąłem się pomiędzy niewidzialny pomost wiążący nią i Marcina rozrywając go herbatą z rumem. Córka posłużyła się pieniędzmi.
- Dawaj kasę! Na ramki. Przecież nie przykleję ich do ściany gumą do żucia.
Sięgnąłem bardzo głęboko do kieszeni. Z poczuciem wyrzucania oszczędności w błoto, położyłem na dłoni córki ciężko zarobione pieniądze. Spojrzała na dłoń. Oczy jej błysnęły ale mimo tego cmoknęła wykrzywiając usta. Nie cofnęła ręki.
- Jeszcze. Nie kupię byle czego. Czy ty w ogóle wiesz ile kosztuje ładna ramka?
Jakiś banknot skrył mi się na samym dnie kieszeni, prawie przy nogawce. Zostałem bez pieniędzy ale z zadowoloną córką. Rzuciła głośne „na razie” i wypadła przez drzwi. Znowu byłem bez pieniędzy ale widząc ją jak znika za drzwiami podskakując z podniecenia. Byłem jakby w niebie, chociaż nie wiem jak tam jest. Zapadła cisza. Gdybym był sam, po minucie zacząłbym tęsknić, ale w tej chwili odezwała się Monika.
- Ona musi cię bardzo kochać
- E tam… każda córka kocha ojca
- Ja… mojego, przede wszystkim się bałam
Zapadła głęboka cisza. Wyszło na to, że kiedy zgadywałem skąd u niej ta samokrytyka, trafiłem za drugim razem. Teraz, jakoś nie czułem dumy, kiedy prawda okazała się smutna. Widziałem jak dziewczyna zapada się w jakiejś psychicznej czarnej dziurze. Kurcze, kim ja jestem żeby jej pomagać? Nie potrafiłem wyciągnąć ręki i chwycić ją za dłoń żeby jej dusza pozostała tutaj gdzie powinna. W ciele. Nie wiedziałem jak powstrzymać ją przed trwaniem w przeszłości kosztem teraźniejszości. Byłem dla niej obcy a miałem ją przytulić? Dzieliła nas przecież lada i dwadzieścia lat różnicy wieku. Jej dłonie opadły na ladę, bawiąc się popielniczką i resztką papierosa. Wyciągnęła ręce stanowczo zbyt daleko w głąb lady niż to konieczne. Czekała aż ją złapię. Nie zrobiłem tego. Nie mogłem. Jedyne co mi pozostało to mówić.