Restaurator 11 - ostatni
Może,o to właśnie chodzi. Żeby ostateczny rachunek był na twoją korzyść. Aby suma dobrych uczynków przewyższyła ilość grzechów. Tak więc, kaźdy najdreobniejszy szczegół twego źycia ma znaczenie. Kaźdy uśmiech jaki wywołasz i kaźda łza, szczęścia czy radości moźe przechylić szalę na jedną czy drugą stronę.
Nie obawiaj się przyjacielu. Jeżeli dotarłeś w tej plątaninie słów, myśli i niektóych autentycznych wydarzeń mojego fikcyjnego źycia, to już zrozumiałeś. Tylko częściowo jesteśmy kowalami naszego losu. Nie jesteśmy równi. Kaźdy ma inny dar i to jest cudowne. Nie moźemy tylko bać się dzielić i ufać innym ludziom.
Bóg jest wielki i jest wszędzie. To on jest początkiem i końcem. On jest najlepsazym restauratorem. To on stworzył smak słodki i gorzki, poraźki i szczęścia, sól we łzach i miód w pocałunku.
Nic nie układa się według planu. Więc rozsiądzie się wygodnie iczekajcie
Najbardziej chciałbym wrócić do mojej restauracji. Stanąć za szybą i czekać na strałych bądź nowych klientów. Z perspektywy czasu istot innej rzeczywistości, będę obserwować jak Marcin stoi za ladą restauracji, która była kiedyś moją a on spowodował że trwać będzie nadal i się rozrastać. Moje miejsce zajął ktoś z przypadku ale bardzo pasujący w mój stary fartuch. Emerytowany policjant zmęczony pracą ale spragniony kontaktu z ludźmi. On sprowadził swych przyjaciół, którzy sprowadzili swych przyjaciół a oni zachwalali i ci którzy usłyszeli, przyszli i... itd. Trzeba było zatrudnić kogoś do pomocy. Kelnerką została Monika i ta praca naprawdę jej pasowała. Wreszcie odnalazła spokój między normalnymi ludźmi i zaczęła normalnie spać.