RĘKAWICZKI RITY
Niels kochał ją delikatnie, rutynowo, obserwował jej reakcje, chciał być idealnym kochankiem. Starał się nim być.
Następny dzień przyniósł falę wiosennego deszczu. Obojgu nie chciało się wychodzić z łóżka. Śniadanie zjedli leżąc z wysoko podniesionymi oparciami łóżek. Niels czytał gazetę a Nanna przeglądała jakiś magazyn mody.
- Ciekawe, czy Soren poświęcił noc i skończył obraz – pomyślała. - Nie będę teraz do niego dzwonić, może odsypia. Dam mu ze dwa dni odpoczynku.
Była zaniepokojona, kiedy dwa dni później Soren nie odebrał telefonu. Nigdy nie mówił jej skąd jest, co robi, gdy nie są razem. Właściwie nie wiedziała o nim nic. On wiedział o niej wszystko. Tak jak poprzednim razem Soren zniknął. Nanna poczuła, że traci po kawałku siebie. Dzień za dniem jej nadzieja kurczyła się nieodwołalnie.
Tym razem postanowiła sprawdzić, co się dzieje w jego pracowni. Wbiegła na ostatnie piętro. Drzwi były otwarte. W środku pozostały tylko jakieś ślady pracowni. Pod oknem stała sofa bez przykrycia, na oparciu leżały czarne długie rękawiczki. Nanna sięgnęła po nie i przytuliła je do piersi.
Długo stała wpatrzona w okno. Miała nadzieję, że przyleci biały gołąb. Nie przyleciał. Zapadał zmrok. Nie miała odwagi opuścić to miejsce. Wiedziała, że wtedy już nigdy tu nie wróci, a nigdzie indziej nie znajdzie takiego nagromadzenia czułości, miłości i cudownej energii, jaką zamykają te ściany.
Gdyby mogła, zostałaby tu na zawsze. To przecież jedyne miejsce, do którego może wrócić Soren.
Po powrocie z Saint-Tropez, Nanna zajęła się galerią jak nigdy dotąd. Praca pozwalała jej zapomnieć o tęsknocie. Soren już nigdy się nie zjawił. Jadąc samochodem zawsze patrzyła, kto przechodzi ulicę, mając nadzieję, że coś musi się zdarzyć przynajmniej dwa razy. Każda reguła ma swój wyjątek.
Oglądała setki prac nowych malarzy. Niektóre wstawiała do galerii, wpatrywała się w nie szukając tego czegoś, co stworzył Soren. To coś sprawia, że zatrzymujesz się i czekasz, aż obraz pokaże ci, o co mu chodzi. Takie obrazy mówią. Te milczały.
Pewnego dnia Niels wpadł do galerii podniecony.
- Spójrz, jaki obraz udało mi się kupić za grosze.
Postawił płótno i zdarł z niego papier.
- Malarz… Soren… Petersen… świetny! Ale najlepsze! Popatrz, jaka ona podobna do ciebie! Niesamowite! O nie, nie sprzedamy go! Będzie wisieć w naszej sypialni! Powiem Martensowi, żeby wygrzebał spod ziemi resztę jego obrazów!
Nanna usiadła. Czuła jakby jej krew na chwilę przestała płynąć. Wpatrywała się w obraz i w tych sekundach cały film z Sorenem w roli głównej przewinął się jej przez głowę.
- O, widzę, że i na tobie zrobił wrażenie!
- Tak. Piękny. Będzie wisieć w sypialni.
Od tego dnia, przez cała resztę swojego długiego życia, tracąc po kolei wszystkich bliskich, była właścicielką dwóch przedmiotów, dla niej najważniejszych: obrazu, na który patrzyła przed każdym zaśnięciem i czarnych długich rękawiczek, schowanych w pudełku z laki ze złotym smokiem na wieczku.
***
Młoda kobieta wyciągnęła jedną rękawiczkę z kłębowiska.
- Proszę pani, czy jest druga? – spytała jedną ze sprzedawczyń.
- Tak… musi być, proszę poszukać. Powinniśmy je związać!
- Mam. Na niej jest cena. 2 złote?
- Jak widać!
Kobieta wyszła ze sklepu. Ostre słońce przez chwilę ją oślepiło. W ręku kołysała się mała torebka z folii a w niej rękawiczki.
- No to zrobię Pawłowi dzisiaj spektakl – powiedziała do siebie uśmiechając się tajemniczo,