Razem, a jednak osobno
óregoś dnia ujrzeć twarz dziewczyny w twarzy Weroniki i
poczuł, jak daleko oddaliły go lata od jego własnej żony...Jak niewiele
zostało oczekiwań, jak niewiele wspólnego…Nie potrafił dostrzec tego
samego uśmiechu w jej podmalowanych oczach, chociaż mógłby przysiąc, że
tamta dziewczyna też miała makijaż…
Tylko raz zdało mu się, że gdzieś na dnie błękitnych oczu kryje się
smutek, do którego z czasem coraz trudniej będzie się przyznać…Zapytał
wtedy wprost, co w nich jeszcze zostało, o czym marzą, czego pragną…
Tylko śmiech Weroniki uświadomił mu, że ona jest dopiero w połowie
drogi tam gdzie on, że ona jeszcze nie stanęła przy oknie, że ona
jeszcze ciągłe w biegu, że ona jeszcze ICH nie spotkała, jeszcze nie
minęła…
Poczeka, poczeka na nią, aż wróci, aż zatęskni, aż zapyta, co zostało w nich jeszcze z tamtych dni…
Jak dobrze, że jesteś z drugiej strony mojego lustra, jak dobrze, że
jesteś z drugiej strony mojego JA, jak dobrze, że jesteś po drugiej
stronie mojego brzegu i czekasz…
Aż skończę pracę, aż pozmywam naczynia, aż wypiorę, aż wrócę…
Bo jeśli czekasz – będziemy razem, jeśli ja czekam – wrócisz.
Wystarczy, że pamiętasz, wystarczy, że nie zapomnę…