Ratchet & Clank: zapowiedź misji II
Doszedłem na mostek. Ale… O rany, co tu się dzieje! Chyba drugi raz w życiu widziałem Sashę aż tak zdenerwowaną i wystraszoną. Cały czas krzyczała, mówiła, żeby coś zwiększyć, coś zmniejszyć… Na mostku był istny harmider. Parę robotów komandosów wypełniało polecenia, Al coś z nimi kombinował, Skidda już tutaj nie było. A Qwark? Gdzie się podział, zazwyczaj był na mostku? To już jest dziwne.
- Panie prezydencie! Tu Sasha z „Phoenix”! PANIE PREZYDENCIE! – Krzyczała Sasha.
- Straciliśmy sygnał. – Odparł jeden z robotów. Dużych, zielono-pomarańczowych robotów z, jakby, jednym okiem. Fajni kolesie, zawsze za wykonanie misji dostawałem fajne rzeczy. Zazwyczaj śrubki, co było tutaj podstawową walutą. Miedziane i tytanowe śrubki. Albo inne fajne gadżety. Ostatnio dostałem Map-O-Matic – niezbyt legalną mapę…
- Wzmocnij odbiornik! NATYCHMIAST! - Krzyknęła Sasha.
- Tak jest! – Usłyszałem głos następnego robota. Zaraz potem usłyszałem głos prezydenta Marcadii.
- Mamy… - Szum. – Z Tyrrano… - Szum. – prosimy o… - Szum. – Komandosi… - Szum. – Radzą… - Szum. – Napa… - Szum.
- Straciliśmy sygnał. – Odparł trzeci robot.
- Odbiornik jest na najwyższych obrotach. – Odparł drugi robot.
- Połączenie nie zostanie odnowione, zakłócenia są zbyt duże. – Odparł pierwszy robot. Potem usłyszałem warknięcia i krzyk. Sasha była naprawdę zdenerwowana. Po chwili odwróciła się do mnie i, widać, wystraszyła się porządnie. Parę sekund później uspokoiła się.
- Ratchet, lecisz na Marcadię. Teraz! – Odpowiedziała mi, jakby powitaniem.
- Dobra. Tylko wyjaśnij, o co chodzi, bo ostatnim razem nic nie wiedziałem i widziałaś, jak to się skończyło. – Zagadnąłem. Chciałem ją choć trochę uspokoić.
- Właśnie chodzi o to, że sama nie wiem. Mogę odtworzyć ci transmisję.
- Nie, nie trzeba. Słyszałem.
- No, to wiesz tyle, ile ja. Zmykaj. – Powiedziała, poganiając mnie gestem. Patrzyłem na nią z góry. W ogóle tego miejsca nie lubiłem. Natychmiast po wydaniu rozkazu poszedłem po Clanka. Nie mam zamiaru siedzieć tutaj dłużej, niż trzeba, ktoś potrzebuje mojej pomocy. I mam zamiar znaleźć się tam natychmiast. W końcu dotarłem do swojego pokoju, bez słowa zaciągnąłem Clanka do statku i ruszyłem. Marcadia… Już dawno tam mnie nie było, ciekawe, jak teraz wygląda. Pewnie jak pobojowisko… No, jak to w trakcie wojny.
- O co tym razem ci chodzi, Ratchet? – Zapytał Clank, patrząc na mnie jak na wariata.
- Mamy misję. – Odparłem zdenerwowany. – Marcadia jest w niebezpieczeństwie. – Dodałem po krótkim namyśle i odpaliłem. Nie mam zamiaru gadać. Z nikim. Sasha najwyraźniej ostatnio ma duże problemy, albo jej reputacja ostro spadła. Ciekawe, jak przyjmą mnie na Marcadii..
- Dobrze się czujesz, Ratchet? – Zapytał mnie Clank po paru godzinach podróży.
- Tak, świetnie. Doskonale. – Odparłem zdenerwowany. Nawet po tych paru godzinach jeszcze mi nie przeszło. Zaraz po moich słowach odezwał się odbiornik.