Ratchet & Clank: zapowiedź misji II
- Oh, Clank, niemal mnie zabiłeś! – Odezwał się nasz… Ehm… Jakby go nazwać… Projektant filmu. Nie wiem, jak ma na imię, ale jakoś mało mnie to interesuje.
- Słucham? – Zapytał Clank, robiąc minę zdziwionego. Nie no, naprawdę był zdziwiony. Ja też bym był na jego miejscu.
- Słuchaj, musimy nagrać następny film. Ostatni sprzedał się jak ciepłe bułeczki z masełkiem. Jest na liście najlepszych filmów! – Krzyknął nasz rozmówca, wymachując rękami w powietrzu z zadowolenia.
- Aha… - Odparł Clank.
- Kszszszszsz…. – Zacząłem udawać, że radio się psuje. – Przepraszam… Kszszszszsz… Psuje… Kszszsz… Radio. – Skończyłem wypowiedź, dając dużą salwę szumu. Ponoć nieźle mi to wychodzi.
- Widzę cię, chłopcze. – Odezwał się „wybitny” twórca filmów.
- Ta? Ciekawe, co powiesz teraz. – Zagadnąłem, po czym po prostu wyłączyłem odbiornik. Było to trochę niebezpieczne, ostatnio podłapała mnie Sasha i miałem nieźle przerąbane za to, że nie byłem dostępny. No trudno, jakoś przeżyję. Za to, widząc teraz smutek Clanka, trochę się rozjaśniłem. Chciałem mu pomóc. – Hej, w końcu ktoś taki ni będzie nam przeszkadzał w misji, nie? – Zapytałem przyjaciela widząc, jak się choć trochę rozchmurza. – Przyśpieszmy, na Marcadii na pewno nie jest za wesoło. – Odparłem, naciskając pewien czerwony guziczek. W chwilę później byliśmy niemal na miejscu. – A mówiłeś, że będzie z nami krucho, jak tego użyję… - Zacząłem, śmiejąc się i krzycząc w niebogłosy z zadowolenia. Jak ja lubię się wygłupiać przy sterowaniu.
- Ja nadal nie jestem pewien. – Odpowiedział Clank, leżąc do góry nogami.
- Mam nadzieję, że nie jest za późno… - Odparłem, widząc na horyzoncie planetę. Marcadia, dom Sashy.