Ratchet & Clank: misja III: Veldin, cz I
- Jak zwykle. - Zaśmiał się Clank, jednak zaraz potem słychać było ciche szuranie, gdy kręcił głową.
Ukryłem się za krzakami, rzadko rosnącymi na Veldin. Ta pustynna planeta...
Westchnięcie wyrwało mi sie z piersi.
W chwilę później zauważyłem nieznaczny ruch. Nie... Niemożliwe.
Jednakże na naszą korzyść.
Spod gruzów wyczołgał się jeden z naszych robotów. W chwilę później stałem obok niego, zaciekawiony i pełen pytań dotyczących mojego zadania.
- Sir. - Zasalutował szeregowiec.
- Spocznij. - Wydałem polecenie. Męczące są te roboty, ani krzty humoru... Chociaż... W sektorze F było kilka takich robocich wariatów jak ja...
- Oh, Ratchet? - Zapytał robot, przekręcając głową. - Sorry, nie poznałem cię w tym czymś.
- Oj, to ja przepraszam, że tego nie zdjąłem. Jesteśmy niedaleko miasta, a wiesz...
- Wiem. - Przerwał mi robot. Tak, on znał moją sytuację. - Widzisz, nieźle tutaj nas rozbrajają...
- Zdązyłem zauważyć. Co się stało? - Szybko zapytałem, zanim ktokolwiek zdążył mi cos wcisnąć między zdania.
- Zacznę nagrywać... - Zaśmiał się Clank. Tak, to dosyć przydatne, móc odsłuchać jakieś sprawozdania jeszcze raz...
- No dobrze... - Zacząłem swoimi zwykłymi sposobami. - To... Co się tutaj, w mordkę stało?! - Zapytałem wkurzony. Wszystko wymykało mi się z rąk.
- Nie wiem. Komuś chyba udało się podłożyć ładunki wybuchowe. Bardzo silne, lub w kilkunastu miejscach. - Wyjaśnił robot.
- Ale przecież baza 17 sektora F jest jedną z największtch baz Veldin. - Stwierdziłem nie bez zdziwienia. - Co mogło ją aż tak... Zniszczyć?
- Nie wiem. Ładunki? - Zapytał robot.
- Nie no, poważnie. - Powiedziałem z jękiem. - To nie czas na wygłupy. Czy nie było jakiś anomalii przed wybuchem?
- Nie. Chociaż... Zameldowano mi, że jeden z szeregowych zachowywał się dziwnie. - Stwierdził robot.
- A ty jesteś... - Zapytałem, pchechylając głowę. Przeklęty zgrzyt metalu tartego o metal...
- Marc. Green też gdzieś przed chwilą tu był... - Stwierdził robot, rozglądając się. - We dwuch patrolowaliśmy zewnętrzne części obszaru bazy, więc i on powinien "przeżyć." - Wyjaśnił.
- Skończyłem nagrywanie. - Stwierdził kompan.
- Świetnie... Clank... Mam wrażenie, że... - Nie zakończyłem, zaciskając pięści.
- Że?
- Zaczyna się większa rozruba... - Mruknąłem. - Dzięki, Marc. - Zaraz potem odwróciłem się do tyłu. - Trzeba zadzwonić do Sashy. - Dodałem cicho. - Coś mi tutaj śmierdzi...
- Znowu gazy? - Zapytał robot zaczepnie.
- Nie. Cała ta sprawa. Bo czy przypadkiem w bazie F17 nie NUMEROWANO robotów? - Zapytałem z lekkim, ironicznym uśmieszkiem, którego jednak Clank nie mógł dostrzec przez hełm.
- Masz rację. Jednakże był tam pan Marc.
- Ale nigdy nie byłem z nim na "ty"... - Szepnałem, po czym biegiem ruszyłem do statku. Ktoś chyba znowu bawił się w kotka i myszkę...