Ratchet & Clank: misja III: Veldin, cz I

Autor: Rinoa017
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Wylądowaliśmy w samiuśkim centrum miasta na Veldin. Pomimo zagrożenia, tętniło życiem. Zdziwiony przyglądałem się miasteczku: wszystkie istoty śpieszyły gdzieś, niby w zwykłym, rutynowym spacerze. Jednak po minach mieszkańców mogłem rozpoznać ich niepokój. Szybkie ruchy, niespokojnie pochrząkiwania, ciche, pełne skargi, melancholijne piski, które słyszeli Veldianie i istoty o większych zdolnościach słuchowych. Tak, my... Znaczy, Veldianie... Ah, sam się już pogubiłem...

Siedząc jeszcze w pojeździe założyłem kask. Szczelny kask, zakrywający całą głowę.

- A tobie co? - Zapytał mnie kompan, widząc, co zakładam na głowę.

- To... Dla bezpieczeństwa. - Westchnąłem cicho. - Tu przecież nadal... - Nie mogłem z siebie wykrztusić. Widać było aż nadto wyraźnie moje przygnębienie.

- A od kiedy mój kompan w ogóle dba o bezpieczeństwo? - Zapytał Clank z ciekawością.

- Ehhh... Nie ważne. - Mruknałem i wysiadłem. - Zrób lepiej coś z głośnikami w kasku, by zmodulować mój głos nieco... - Poprosiłem kompana.

- A to dla... Rozumiem. - Powiedział z przerwą przyjaciel, po czym zajął się regulacją głośników przy mordce, by mnie mógł ktokolwiek usłyszeć... Przez te żelastwo nie dało się mówić.

Westchnąłem. Było mi niewypowiedzianie żal, że przezs jeden błąd straciłem dom. Sam nie potrafiłem sie przed nim przyznać.

Jednak Trigger mi zaufała... A Key... Key nawet się o mnie martwiła... Może jednak nie jest ze mną aż tak tragicznie?

Może...

- Ratchet, wszystko gra?

- Co? A tak, ok. - Powiedziałem, wyrwany z zamyślenia. Skąd wiedział, że jest mi przykro?

- Nie myśl teraz o tym wszystkim. Kiedyś może... - Widać było, że stara sie mnie pocieszyć.

- Jasne... Chodźmy lepiej, zanim na prawdę stanie się coś okropnego... - Mruknąłem smutny.

- Nie zapomniałeś o czymś? - Zapytał Clank, podając mi plecak.

- A, jasne... Ostatnio było krucho, nie? - Zapytałem, starając się śmiać. Jednak za bardzo mi to nie wyszło.

- Fakt. - Stwierdził rzeczowo robocik, po czym wspiął się na moje plecy. Wewnątrz siebie ukrył plecak, by było nam łatwiej. - Magnes masz na plecach. - Powiedział ze śmiechem.

- Nie uszkodzi cię to? - Zapytałem, zaczynając marsz.

- Mam za grubą płytę z tyłu, by namagnesowane cząsteczki żeliwa dostały się do moich obwodów i spowodowały zwarcie. - Powiedział naukowo Clank. Jednak ja zrozumiałem tylko tyle, że to go nie uszkodzi. I tyle mi starczyło. Reszty nie musiałem rozumieć.

Zaraz potem zaśmiałem się z własnej głupoty. Co za ironia... Potomek najbardziej technologicznie rozwiniętej rasy nie rozumie takich rzeczy.

Zaraz potem z mojego gardła wydobył się głośny śmiech.

- Co cię tak śmieszy?

- Moja własna głupota. Nie zrozumiałem, co do mnie powiedziałeś. - Wyjaśniłem ze śmiechem kompanowi. Zaraz potem jednak spoważniałem. Przypomniałem sobie, dlaczego tutaj jestem. - Nie uważasz, że jest tutaj za cicho?

Ledwie zdążyłem wypowiedzieć te słowa, a gdzieś za mną coś wybuchło. Rozejrzałem się wokół. Gdzie ja jestem...? W którym sektorze?

Biegiem wróciłem do statku. Komunikator.

- Sektor F, baza 17 zgłoś się! - Krzyknąłem. Szum. Żadnej odpowiedzi...

- Co teraz? - Zapytał koman, przybliżając mi główkę do ucha.

- Idziemy. - Powiedziałem wkurzony. - Dawaj snajperkę, postrzelamy trochę z daleka. - Byłem naprawdę zdenerwowany. Wysadzać bazy! KTO TO?!

Zaraz potem wyskoczyłem ze statku, po czym pobiegłem w stronę wybuchu.

- To samo musiało stać się na Marcadii... - Szepnałem sam do siebie, gdy ujrzałem pobojowisko. Nic nie zostało. Nic, poza gruzami i resztkami robotów broniących bazę... A baza wcale tak słabo nie była broniona, co to, to nie. Tego przynajmniej jestem pewien...

- Nie jest zbyt zabawinie... - Szepnał mi kompan do ucha.

- Widzę. Nic do zestrzelenia. Nic nie zostało... Po co ktoś niszczy nasze bazy, nie zajmując ich miejsca? - Zapytałem sam siebie. W chwilę później gwałtownie sie obruciłem. Westcjhnąłem. Nic... Nic tam nie było. - Ostrzeż mnie, jak coś zobaczysz... - Szepnąłem cicho do robocika.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Rinoa017
Użytkownik - Rinoa017

O sobie samym: Nie ma dobrej i złej strony. Są tylko dwa punkty widzenia...
Ostatnio widziany: 2024-11-24 23:34:11