Que debemos pasar tiempo juntos. Tom II. Rozdział 40
- Jak młoda? – spytała, wyrywając oboje rodziców z zamyślenia.
- Lekarze mówią, że trzeba czekać. Biegali w trakcie operacji, jak oszaleli. Oni cos ukrywają – odpowiedziała, załamana Waleria.
- Mamuś spokojnie. Zaraz postaram się czegoś dowiedzieć.
Po chwili wyszła z sali siostry. Poszła prosto do pokoju lekarskiego, gdzie wcześniej wszedł Maks, mając na celu dowiedzenie się czegoś więcej. Właśnie miała nacisnąć na srebrną klamkę, kiedy drzwi otworzyły się.
- Maks wiesz coś? Rodzice mówią, ze lekarze coś ukrywają przed nimi. Jest źle?
- Spokojnie. Daj mi dojść do głosu – powiedział, biorąc ją za ramiona i przytulając do siebie. – Basia przeszła bardzo ciężka operację.
- Maks – zaczęła. – Ja wiem, że chcesz łagodnie mnie przygotować. Też jesteś lekarzem,. Uczono cię przekazywania złych wiadomości, ale daj temu spokój i przejdź do rzeczy.
- Niczego takiego mnie nie uczono. Nie jesteś rodziną zwykłej pacjentki. Jesteś moją…
- Wiem, przepraszam – rzekła, przerywając mu. – Chcę wiedzieć po prostu bez ogródek, rozumiesz?
***
Ten ogród to jej przekleństwo. Przez tyle lat wpatrywała się w niego i wyczekiwała cudu. Tak bardzo chciała, żeby Filip wrócił. Stanął na patio i swoim ślicznym głosikiem obwieścił swój szczęśliwy powrót. Niestety to już tyle lat, a jego nie ma. Była temu wszystkiemu winna. Czuła się odpowiedzialna za całe cierpienie własnej rodziny.
Minęło tyle lat. Filip chodziłby teraz do pierwszej klasy ponadgimnazjalnej. Nie wie nawet, gdzie on jest, co robi, czy żyje… W dodatku telefon Inez. Co mogła od niej chcieć? Ich drogi dawno się rozeszły. Młoda Sadowska wyjechała na studia, ukończyła je. Zrobiła nawet magistrat i zdobyła jakieś doświadczenie, a ona? Zmarnowała swoją szansę, bo nie upilnowała własnego brata. Jej własna matka ma ją za najgorszą. Wielokrotnie dała jej do zrozumienia, ze nie jest nic warta, tylko dlatego, że straciła brata z oczu. Ona z resztą nie miała jej tego za złe. Myślała dokładnie tak samo.
- Inka? – powiedziała właśnie do telefonu. – Przepraszam cię, ale nie mogę się z tobą spotkać. Przepraszam.
- Nie możesz odmówić – usłyszała. – Słuchaj. Właśnie wychodzę z Julią ze szpitala. Przyjadę po ciebie i pojedziemy do leśniczówki. To bardzo pilna sprawa.
- No dobrze, ale nie mam dużo czasu. M