Que debemos pasar tiempo juntos. Tom II. Rozdział 12
- Skrzywdził cię? - dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona i chyba nieco podenerwowana pytaniem, dlatego od razu dodał. - Wiem, wiem. To nie jest moja sprawa. Ale wiesz… możesz mi zaufać.
- Maks, ale o czym tu mówić. Byłam z kimś spory kawałek czasu aż się wypaliło. Nie zauważałam drobnych wad ani nie zauważyłam, kiedy oddaliliśmy się od siebie do tego stopnia, że przy pierwszej większej kłótni wszystko pękło.
- Boli, wiem. Ja nie potrafiłem być z kimś tak naprawdę.
- To znaczy?
- To znaczy, że wiązałem się z kobietami, ale nie dawałem całego siebie.
- Bałeś się zaangażować?
- Nie. Cały czas kochałem inną kobietę i przy niej były moje myśli.
- To, dlaczego z nią się nie związałeś?
- Ja byłem w Stanach, a ona tu, w Polsce. Po za tym to była szczenięca miłość. Wiesz, jaki byłem. Szpan przede wszystkim. Co ja mogłem jej zaoferować? Teraz wróciłem i mogę tylko liczyć na to, że ona też coś do mnie poczuje.
- Zadziwiasz mnie - powiedziała, ku swojemu zdziwieniu, wypowiadając swoje myśli na głos.
- Ja? Dlaczego? Uważasz mnie za aż takiego drania?
- Tego przecież nie powiedziałam. To, dlatego jedziesz do miasta, co? Chcesz ją odnaleźć i porozmawiać?
- Mniej więcej. Muszę też wybrać kafelki i… Inka z nieba mi spadasz! - krzyknął znienacka. - Jak załatwisz swoje sprawy, może byś pomogła mi w wyborze farb i płytek?
- Robisz remont?
- Tak. To, dlatego mieszkam u was. Już przed powrotem zamówiłem ekipę i podwyższyli budynek, a teraz biorą się za remont.
Nie zastanawiając się długo dziewczyna zgodziła się. To było w końcu trochę zgodne z jej zawodem. Ona prócz projektowania domów zrobiła również specjalizację w kierunku aranżacji wnętrz. Teraz miała szansę wykorzystać w praktyce to, czego się nauczyła. I choć nie było jej dane zaprojektować budynku od podstaw cieszyła się, że może na coś się przydać.